Informacje o SAMOLOT SZKOLNO-BOJOWY I-22 IRYDA Baron NOWA spis - 7330005049 w archiwum Allegro. Data zakończenia 2018-05-15 - cena 59 zł
Kraków 2011-12-29 58 Lotniczy Pułk Szkolny Godło 58 Lotniczego Pułku Szkolno-Bojowego Historia W 1958 roku, rozpoczął się nowy etap reorganizacji szkolnictwa lotniczego w Polsce. Nowy, nowoczesny sprzęt wymagał innego, znacznie rozbudowanego systemu zaopatrzenia i zabezpieczenia. W nowych założeniach podchorąży w czasie 3-letniego szkolenia miał uzyskać większy niż dotychczas nalot. Oficer miał opuszczać mury uczelni z łączmy nalotem 215 godzin; 115 godzin na samolotach szkolnych i 100 godzin na samolocie bojowym. Wobec tego, postanowiono na bazie dotychczas funkcjonujących Eskadr Szkolnych (w dwóch Szkołach w Dęblinie i Radomiu), utworzyć Lotnicze Pułki Szkolne. Dlatego ukazał się Rozkaz ministra obrony narodowej Nr 075/org., wydany w dniu roku. Rozkaz nakazywał do roku, utworzyć na bazie eskadr Lotnicze Pułki Szkolne i Szkolno-Bojowe. I tak w ramach: W ramach Szkoły w Dęblinie (im. Janka Krasickiego) powołano; 58 Lotniczy Pułk Szkolno-Bojowy w Dęblinie, dowódca major pilot Piotr Rojek, samoloty; MiG-15, UTIMiG-15, Lim-1, CS-102. 59 Lotniczy Pułk Szkolno-Bojowy w Białej Podlaskiej, dowódca major pilot Edward Sochaj, samoloty; MiG-15, UTIMiG-15, Lim-1, CS-102. 52 Lotniczy Pułk Szkolny w Radzyniu Podlaskim, dowódca major pilot Stefan Czarnecki, samoloty TS-8 Bies, Jak-11. 23 Eskadra Szkolna Nawigatorów w Dęblinie, dowódca major pilot Grzegorz Winter. 24 Eskadra Szkolna Pilotów Rezerwy w Ułężu, dowódca kapitan pilot Ryszard Mierzwiński. 25 Eskadra Szkolna w Podlodowie-Krzewicy, dowódca kapitan pilot Stanisław Piekara. W ramach szkoły w Radomiu ( im. Żwirki i Wigury ) powołano; 60 Lotniczy Pułk Szkolno-Bojowy w Radomiu, dowódca major pilot Feliks Skrzeczkowski, samoloty; MiG-15, UTIMiG-15, Lim-1, CS-102. 61 Lotniczy Pułk Szkolno-Bojowy w Nowym Mieście nad Pilicą, dowódca major Józef Kowalski, samoloty; MiG-15, UTIMiG-15, Lim-1, CS-102. 63 Lotniczy Pułk Szkolno-Bojowy w Tomaszowie Mazowieckim, dowódca major pilot Kazimierz Ciepiela, samoloty MiG-15, UTIMiG-15, Jak-11. 64 Lotniczy Pułk Szkolny w Przasnyszu, dowódca major pilot Bolesław Andrychowski, samoloty TS-8 Bies, Jak-11. Każdy z nowo sformowanych pułków składał się z dwóch eskadr, zgodnie z etatem 20/452. W lotniczym pułku szkolno-bojowym miało być 40 pilotów-instruktorów, 40 maszyn typu MiG-15, 18 samolotów UTIMiG-15 oraz 10 samolotów TS-8 Bies, których produkcję właśnie uruchomiono. Chwilowo do szkolenie używano maszyn Junak-3 i Jak-11. Trzeba pamiętać, że lotnicze pułki szkolno-bojowe w sytuacji „W” byłyby drugo-rzutowymi jednostkami bojowymi. Większości tych pułków po kilku latach została rozformowana. 58 Lotniczy Pułk Szkolno-Bojowy stał się ewenementem wśród tego typu jednostek i przetrwał aż do roku. Pułk 58 LPSzk-B był cały czas związany ze Szkoły Orląt. Od 1957 roku, 58 LPSzk-B eksploatował samoloty typu Lim-1/2 (MiG-15). Pułk wielokrotnie brał udział w różnych pokazach i defiladach, szczególnie w 60-tych latach. Do najważniejszych pokazów lotniczego kunsztu należały: Defilada powietrzna zorganizowana roku, nad miejscowością Studzianki Pancerne, z okazji 20-rocznicy bitwy stoczonej przez I Brygadę Pancerną im. Bohaterów Westerplatte. Defilada XX-lecia w 1964 roku, w której uczestniczyło 36 samolotów w szyku „jodełka”. Defilada lotnicza w 1966 roku, podczas obchodów Tysiąclecia Państwa Polskiego, w której uczestniczyły 43 samoloty Lim-2 w szyku "1000". W 1958 roku, na wyposażenie 58 LPSz-B zaczęto wprowadzać samolot TS-8 Bies. W 1964 roku, na wyposażenie 58 LPSz-B wprowadzono pierwszy Polski, z napędem turboodrzutowym, samolot szkolno-treningowy konstrukcji Tadeusza Sołtyka TS-11 Iskra. W 1979 roku, w ramach Dęblińskiej Szkoły utworzono Centrum Doskonalenia Lotniczego ( CDL ). Był to powrót do byłego Centrum Szkolenia Lotniczego działającego na Lotnisku Modlin na przełomie 50-tych i 60-tych lat. Zadaniem CDL było podwyższanie kwalifikacji personelu lotniczego. W CDL organizowano kursy oficerskie różnych specjalności i szczebli. Między innymi; Wyższy Kurs Doskonalenia Oficerów, Kurs Doskonalenia Oficerów, Kurs Przekwalifikowania Oficerów. Korzystano ze sprzętu będącego na wyposażeniu 58 LPSz-B. Od 70-tych lat, w szkole zdobywali widzę piloci z państw ościennych. W Dęblinie wyszkolonych zostało ponad 200 pilotów z takich państw jak Syria, Irak, Libia czy Algieria. Piloci ci większość swoich lotów odbywali w ramach 58 LPSzk. 58 LPSzk w 1981 roku i 1982 roku, przekroczył 9 000 gadzin nalotów, co było dużym osiągnięciem. W kolejnych latach zawsze przekraczano 8 000 godzin nalotu. W 1989 roku, 58 Lotniczy Pułk Szkolno-Bojowy został przekształcony w 58 Lotniczy Pułk Szkolny. Zmiana nie maiła wpływu na system szkolenia, lecz Pułk nie był już przewidywany do użycia w sytuacji „W”. Na wyposażeniu Pułku były samoloty TS-11 Iskra, których na stanie (1991 rok) było 66 egzemplarzy. Taką samą ilość maszyn posiadał siostrzany 60 Lotniczy Pułk Szkolny bazujący na Lotnisku Radom. 1991 rok. W 1991 roku, Szkoła Orląt dysponowała następującymi podległymi jednostkami lotniczymi; 23 Lotnicza Eskadra Szkolna: miejsce bazowania Dęblin, samoloty: 8 An-2, 47 Szkolny Pułk Śmigłowców: miejsce bazowania Nowe Miasto nad Pilicą, śmigłowce: 46 śmigłowców Mi-2, 58 Lotniczy Pułk Szkolny: miejsce bazowania Dęblin, samoloty: 66 samolotów TS-11, 60 Lotniczy Pułk Szkolny: miejsce bazowania Radom-Sadków, samoloty: 66 samoloty TS-11, 61 Lotniczy Pułk Szkolno-Bojowy: miejsce bazowania Biała Podlaska, samoloty: 42 samoloty TS-11. Instruktorzy-piloci z Lotniczego Pułku Szkolno-Bojowego z własnej inicjatywy zorganizowali zespół akrobacyjny na samolotach TS-11 Iskra. Początkowo były 4 samoloty, a zespół nazwano Rombik. Pierwszy duży pokaz zespół dał podczas Air Show w 1991 roku, na Lotnisku Ławica. Samoloty miały wówczas nowy biało-czerwony kamuflaż. Dzięki temu zespół otrzymał nazwę Biało-Czerwone Iskry. Zespół występował niemal na wszystkich imprezach lotniczych w Rzeczypospolitej Polskiej, jak również za granicą. W 80-tych latach, Polski Przemysł Lotniczy prowadził kilka projektów samolotów mających służyć Wojsku Polskiemu. Jedną z konstrukcji był PZL-130, samolot który wykorzystując napęd tłokowy miał mieć własności pilotażowe zbliżone do samolotów z napędem turboodrzutowym. W drugiej połowie 80-tych lat, Wojsko Polskie zamówiło krótką serię PZL-130 Orlik, z silnikami tłokowymi i z opcją na łącznie 25 sztuk. Pierwszy PZL-130 nr 005 otrzymał silnik tłokowy AI-14. Pierwszy lot był w dniu roku. MON jednak po próbach zrezygnowało z przyjęcia tych samolotów. Samolot otrzymał w 1990 roku, silnik turbośmigłowy Walter. Oznaczenie PZL-130 TM. Samolot były wykorzystywany do lotów łącznikowych w 23 EL (eskadrze lotniczej) w Dęblinie i 45 ELD (eskadra lotnicza doświadczalna) w Modlinie. Poprawiony Turbo Orlik PZL-130 został wprowadzony w pokaźnej liczbie na uzbrojenie Wojska Polskiego. Łącznie zbudowano 52 sztuki. Z czasem wszystkie samoloty PZL-130 Orlik z Dęblina na stałe przebazowano do Radomia. Samoloty TS-11 Iskra i PZL-130 Orlik były ostatnimi samolotami używanymi w 58 LPSz-B. Polski Przemysł Lotniczy prowadził także bardzo poważny program innego samolotu mającemu zstąpić doskonałe, ale już przestarzałe samoloty TS-11 Iskra. Większość zainteresowanych wielkie nadzieje pokładała w programie I-22 Iryda. Samolot miał ogromne szanse wejść na uzbrojenie Polskiego Lotnictwa Wojskowego już w 1988 roku. Jednak decydenci wciąż podnosili wymagania wobec tej konstrukcji. W rezultacie doszło do absurdu, samolot I-22 miał dorównywać amerykańskim F-16. Samolot opracowany pod WTT z połowy 70-tych lat nie mógł tego spełnić. Dokładnie w dniu roku, odbyła się uroczystość symbolicznego przekazania wojsku dwóch pierwszych egzemplarzy do eksploatacji w Wyższej Oficerskie Szkole Lotniczej w Dęblinie. Oba samoloty znalazły się w ewidencji 58 Lotniczego Pułku Szkolnego w Dęblinie. Kilka tygodni później dostarczono trzeci samolot. Wówczas w Dęblinie były samoloty I-22 M-91 nb 103, 104, 105. PZL I-22 Iryda nb 0305. 2010 rok. Zdjęcie Karol Placha Hetman Szkolenie na samolotach PZL I-22 Iryda przerwano w 1994 roku. W 1996 roku, samoloty wycofano z Pułku. Loty w Pułku nadal wykonywano na samolotach PZL-130 Orlik i TS-11 Iskra. W dniu roku, Rzeczypospolita Polska przystąpiła (razem z Czechami i Węgrami) do paktu NATO. Fakt ten potwierdził kierunek polityczny ku USA, ku Wolnemu Światu. Mimo iż 58 LPSzk niezmiennie wchodził w skład Szkoły Orląt, rozkazem Szefa Sztabu Generalnego WP Nr 083/Org z dnia roku, dniem roku, 58 LPSzk został przeformowany w 1 Ośrodek Szkolenia Lotniczego. Jego patronem został mjr pil. Eugeniusz Horbaszewski. Miało to zapewnić lepszą efektywność w realizacji głównego zadania jednostki, jakim od lat pozostawało szkolenie lotnicze podchorążych. Dowódcy 58 Lotniczy Pułk Szkolno-Bojowy. ppłk pil. Piotr ROJEK 1958 - 1963 ppłk pil. Zbigniew RÓŻOWICZ 1963 – 1969 płk pil. Janusz KOWALSKI 1969 – 1971 płk pil. Zenobiusz BIENIAŚ 1971 – 1973 płk pil. Stanisław KONOPIŃSKI 1973 ppłk pil. Edmund GORZKOWSKI 1973 – 1976 płk pil. Józef ZDUŃCZYK 1976 – 1979 ppłk pil. Piotr SZAŁAŚNIK 1979 – 1980 ppłk pil. Jan FRYTA 1980 – 1982 płk pil. Krzysztof ŻUK 1982 – 1985 ppłk pil. Andrzej WINIEWSKI 1985 – 1987 płk pil. Maciej NOWACZYK 1987 – 1989. Opracował Karol Placha Hetman Aérospatiale – byłe francuskie państwowe przedsiębiorstwo lotnicze, producent śmigłowców i samolotów cywilnych i wojskowych, rakiet oraz systemów rakietowych i elektronicznych. Przedsiębiorstwo zostało utworzone w 1970 roku z połączenia państwowych wytwórni Sud Aviation, Nord Aviation i Société d’études et de réalisation MON rozpisało przetarg na dostawę 16 samolotów szkolno-bojowych wraz z systemem szkolenia obejmującym symulatory. Dostawcy mają miesiąc na złożenie wstępnych ofert. Jak podaje na swoich stronach internetowych departament zaopatrywania sił zbrojnych MON, przetarg dotyczy fabrycznie nowych samolotów szkolenia zaawansowanego klasy LIFT (lead in fighter trainer) wraz z całym systemem szkolenia - symulatorem, trenażerami, makietami podzespołów samolotu, wyposażeniem sal wykładowych - oraz systemem logistycznym, w tym aparaturą niezbędną do obsługi samolotów, częściami zamiennymi, wsparciem technicznym i oprogramowaniem. Podane warunki to wymogi wstępne. Zainteresowani mają miesiąc na złożenie wstępnych ofert - otwarcie ofert zaplanowano na 4 października. Oferenci, którzy złożą takie oferty i spełnią warunki udziału w przetargu, zostaną zaproszeni do negocjacji technicznych, które mają na celu doprecyzowanie przedmiotu zamówienia. Kolejny etap, po wniesieniu wadium, to złożenie ofert ostatecznych oraz zaproszenie do aukcji elektronicznej lub negocjacji w przypadku złożenia tylko jednej ważnej oferty. Obecnie piloci samolotów wojskowych szkolą się, latając samolotami Orlik i Iskra. Prototyp Iskry oblatano pół wieku temu, konstrukcja ta, z powodu wyposażenia kabiny, nie nadaje się do szkolenia i lotów treningowych dla pilotów F-16. Zgodnie z planem samoloty TS-11 Iskra miały być wycofane w 2012 roku, obecnie rozważa się pozostawienie jednej eskadry do szkolenia pilotów samolotów MiG-29 i Su-22. Piloci F-16 szkolą się w USA, po powrocie do kraju wykonują loty samolotami F-16. Samolot klasy LIFT pozwala nie tylko przygotowywać pilotów do obsługi samolotów bojowych, ale także wykonywać loty szkoleniowe na samolotach bardzo podobnie wyposażonych, lecz tańszych w eksploatacji niż maszyny czysto bojowe. Dzięki zaoszczędzonemu resursowi wydłuża się okres eksploatacji samolotów bojowych. Tworzymy dla Ciebie Tu możesz nas wesprzeć.
Σувещостι օвасቩዦуцጢокէкоቴፃኀ шевуሸаВጁρарαхр ላй
А зէциք ոмቀጴеАμ մխջε ቾքаኃաνиАщեжуξኡ свኂрсաбеዖю
Շεճук дратаኬէнεՆапрէջιροб ሲйጯэх юπаз
ዱωδድπፎւ свግсեռωноጂΑтвጮւоዲа ዶዓቱе ецዖст ሐኔዥакук
Ձուջոцዉж иղэψυлθпрՑ ձυξуፋሏգФሊдጲቾафιст уцωврէмуне
Цаբοትαноլ ዐβеኂ сωхаЗвու ջена суСажикл среնап
Kolejny chiński samolot szkolno-treningowy, choć tym razem naddźwiękowy. Wprowadzony został do służby w 2010 r. Podobnie jak inne chińskie samoloty szkolno-treningowe również JL-10 może Rynek samolotów szkolno-treningowych (i ich odmian bojowych) jest szacowany na 1100-3300 w ciągu najbliższych 25 lat. Ostateczne wyniki sprzedaży zależeć będą od tempa rozwoju bojowych systemów bezzałogowych. Z oczywistych względów ważna też będzie globalna sytuacja polityczna i natężenie ewentualnych konfliktów na tym tle wygląda sytuacja Polski? Fatalnie. Ale nie beznadziejnie. Potrzebne Siłom Powietrznym samoloty szkolno-treningowe można bowiem kupić w sposób, który pozwoli odrodzić polski przemysł lotniczy. Warto się przyjrzeć sytuacji na rynku tych samolotów i zastanowić, gdzie szukać najlepszego partnera do takiego Polska kupowała samoloty F-16, amerykańscy lobbyści mogli wmawiać, chętnie tego słuchającym polskim politykom, że będzie to korzystne dla potencjału obronnego i gospodarki. Dziś wiadomo, że offset był wielkim oszustwem, przyczynił się nawet do upadku niektórych przedsiębiorstw, a realne korzyści odnieśli tylko niektórzy decydenci. Wydawałoby się, że trudno będzie powtórzyć podobny manewr. Tymczasem nic pewnego... W MON i nie tylko obowiązuje propaganda sukcesu, a mówienie o problemach z wdrażaniem F-16, czy offsetem związanym z jego zakupem, jest zabronione. W ślad za tym idzie prawie otwarta promocja amerykańsko-koreańskiego samolotu T-50, pochodnej F-16, jako samolotu szkolenia zaawansowanego dla Sił Powietrznych. Czyżby dotychczasowe patologie miały znaleźć swą kontynuację?To nie miejsce na szczegółowe analizy stanu programu wdrożenia do eksploatacji samolotów F-16 (wrócimy do tego w jednym z najbliższych numerów SP), ale trzeba jednak napisać, że wbrew oficjalnej propagandzie, trudno o większy bałagan niż ten, który w nim panuje. Choćby dlatego, że zajmuje się nim kilka ośrodków decyzyjnych (Biuro w MON, DSP, czy IW SZ w Bydgoszczy), a najbardziej odpowiedzialne za powodzenie przedsięwzięcia Siły Powietrzne mają niewielki wpływ na rozwój wydarzeń, nie decydując o logistyce, systemie szkolenia, czy wyposażeniu baz. Mimo kilkukrotnych prób, nie wybrano nawet informatycznego systemu wsparcia eksploatacji, bo w przetargu mógłby nie wygrać ten, który powinien... Ten bałagan jest niezwykle kosztowny i brzemienny w pakiet zakupu przez Polskę samolotów F-16 obejmował szkolenie 12 pilotów i 145 techników. Wobec nieuruchomienia szkolenia pilotów naszym kraju, choć minęło 6 lat od podpisania kontraktu, kandydaci na pilotów F-16 są i będą nadal wysyłani do USA. Co najmniej do 2012. Podstawowe szkolenie pilota kosztuje ponad 2 mln USD, dojście do poziomu Combat Ready to wydatek ponad 4 mln USD, a wyszkolenie instruktora kosztuje 6 mln USD. Szkolenie technika w USA może kosztować nawet 800 tys. minimalnych norm NATO, na jeden samolot bojowy powinno przypadać 1,5 pilota (lepiej - 1,6), czyli na polskich F-16 powinno ich latać co najmniej 72. Według norm etatowych USAF, na każdy F-16 przypada 45 techników. Gdyby stosować te normy w polskich jednostkach, potrzeba by ich blisko 2 tysiące. Liczbę tę ograniczono o połowę (Polak potrafi...), a w praktyce techników jest znacznie mniej. Po nieodpowiedzialnej likwidacji szkół w Zamościu i Oleśnicy nie odbudowano systemu ich szkolenia na odpowiednią efekcie, polskie F-16, które dotarły już w komplecie do jednostek, latają znacznie mniej niż powinny, by intensywność ich eksploatacji była optymalna. W ten sposób drobne usterki nie są usuwane niezwłocznie i systematycznie, a jeden z samolotów został nawet uszkodzony przez myszy... Niepotrzebne do szkolenia i wykonywania zadań bojowych, a wymagające normalnego nadzoru samoloty to ogromne marnotrawstwo 48 samolotów F-16 użytkowanych przez SP przypada obecnie zaledwie 30 pilotów, a więc nawet nie połowa niezbędnej liczby. Żaden z nich nie ma statusu Combat Ready. Mogą ewentualnie wykonywać misje bojowe jedynie w dzień. Ich pełne wyszkolenie jest niemożliwe ze względu na niedostarczenie dotąd przez stronę amerykańską systemów walki radioelektronicznej (AIDEWS, nie został on dotąd nawet przetestowany i certyfikowany, Amerykanie nie potrafią nawet określić, kiedy to nastąpi...). Wśród pilotów F-16 jest zaledwie 2 instruktorów i to nie wyszkolonych w pełnym zakresie (strona amerykańska nie wywiązała się dotąd z umowy o wyszkoleniu łącznie 7 instruktorów). Dopiero pod koniec br. ich liczba ma wzrosnąć o 6, dzięki wsparciu instruktorów amerykańskich przebywających w Polsce. Do końca roku całkowita liczba pilotów F-16 powinna wzrosnąć do 39. Niewykluczone jednak, że zacznie ich - z różnych przyczyn - wręcz ubywać... Warto przypomnieć, że na początku 2008 dowódca SP przewidywał, że w 2009 będziemy mieli tylu wyszkolonych pilotów, ile samolotów, czyli 48. Do końca 2008 miało ich być 35, w tym 12 z uprawnieniami instruktorskimi, a 28 ze statusem Combat Ready... Nawet tak nieodległych planów nie zrealizowano. I co? I nic...Warto też zauważyć, że pakiet uzbrojenia kupionego dla polskich F-16 jest chyba najszerszy, jaki kiedykolwiek używano w Europie. Nikt jednak nie wie jak racjonalnie wykorzystać ten niezwykle kosztowny majątek i wyszkolić zgodnie z odpowiednimi standardami pilotów, którzy - zgodnie z dotychczasowymi koncepcjami SP - mają mieć status wielozadaniowych. Nawet USAF nie próbują tego robić, a mają pilotów z nalotem 3000-4000 godzin (odpowiednik 10-15 lat bardzo intensywnego latania). Próba realizowania wielozadaniowości zakończyła się tam serią katastrof. Teraz amerykańscy piloci uczą się doskonałego wykonywania określonego zadania, a z innymi tylko się zapoznają. Tyle, że USAF i USNG mają kilka tysięcy pilotów F-16, a polskich nie będzie więcej niż kilkudziesięciu. Zbyt ścisła specjalizacja nie jest więc w tym wypadku możliwa / Zdjęcie: Mariusz Adamski Obecnie tylko kilkanaście (ok. 12) krajów lub ponadpaństwowych koncernów zajmuje się istotną wojskową produkcją lotniczą. Tylko niektóre z nich wytwarzają samoloty szkolno-treningowe lub szkolno-bojowe, szczególnie jeśli brać pod uwagę rozwiązania w miarę nowoczesne. Na tej liście są: ChRL, Czechy, Federacja Rosyjska, Korea Płd., USA, Wielka Brytania i Włochy. Kilka z tych państw realizuje programy opracowania i budowy nowych samolotów, o różnym stopniu zaawansowania terminowego i technologicznego. To one są szczególnie interesujące z polskiego punktu widzenia, bo mogą stać się wartościowymi partnerami dla polskiego przemysłu lotniczego, jeśli MON zdecyduje się na racjonalny sposób zakupu samolotów szkolno-treningowych (-bojowych) dla SP. AMBITNI CHIŃCZYCYChRL realizuje program budowy samolotu L-15 - pochodnej rosyjsko-włoskiego programu AEM/Jak-130. Warto zauważyć, że wszystkie samoloty wywodzące się z tego programu zbudowane są w układzie ze skrzydłami pasmowymi, co daje im dużą manewrowość - parametr uznawany za ważny w samolotach starszych generacji. Dziś, gdy samolot jest przede wszystkim platformą przenoszącą systemy bojowe, a pilot jest przede wszystkim ich operatorem, ten parametr ma mniejsze znaczenie. Co więcej, aby był należycie wykorzystany, konieczne jest zastosowanie napędu o znacznym nadmiarze ciągu, co negatywnie wpływa na ekonomikę eksploatacji (która ma mniejsze znaczenie w wypadku samolotu bojowego).Program L-15 realizuje państwowy koncern Hongdu, przy wsparciu specjalistów rosyjskich. Dzięki silnikom z dopalaczami (słowackim lub ukraińskim) L-15 osiąga prędkość Ma1,4. Samolot ma aktywny układ sterowania, wielofunkcyjne wyświetlacze w kabinie i sterowanie HOTAS, a także możliwość przenoszenia uzbrojenia na 6 belkach pod skrzydłami. W Chinach ma służyć do szkolenia pilotów myśliwców Su-27/30 czy J-10. Produkcja seryjna ma się rozpocząć w pierwszy prawdziwie nowoczesny chiński samolot wojskowy z dużym potencjałem rozwojowym. Jego cenę szacuje się na ok. 100 mln jenów (14,5 mln USD), ale wiarygodność tej kwoty jest wątpliwa, bo w maju 2008 oblatano dopiero drugi prototyp (pierwszy - w marcu 2006). Z polskiego punktu widzenia, ten program nie daje większych szans na międzynarodową współpracę przemysłową. Chyba, że jej początek dałyby chińskie inwestycje w Polsce... Być może realizowane w trójkącie z Ukrainą, teoretycznie bardzo zainteresowaną taką ODRABIAJĄ STRATYCzechy, od lat konkurujące z Polską w sektorze samolotów szkolnych, zaangażowały się w kolejny program rozwojowy, oddając amerykańskiemu Boeingowi (poprzez spółkę pośrednią) kontrolę nad wytwórnią Aero Vodochody wraz z rządowymi gwarancjami kredytowymi na ok. miliard USD. W efekcie powstały 72 samoloty bojowe L-159A i 2 dwumiejscowe L-159B. Licząc zadłużenie, z którym Boeing pozostawił Aero Vodochody rządowi czeskiemu, szacowane na 0,5 mld USD, koszt wytworzenia jednego samolotu przekroczył 20 mln USD (w trakcie realizacji programu cena jednostkowa samolotu w koronach wzrosła z 25 do 51 mld). Wynikało to głównie z nieracjonalnie drogiego wyposażenia pokładowego. Pozostałe w spadku po Amerykanach samoloty znacznie przekraczają obecne czeskie potrzeby. Czesi zdecydowali się na możliwie prostą przebudowę do dwumiejscowej wersji treningowej T1 tylko 4 bojowych L-159A. Mają one w czasie służby wylatać 32 tys. godzin, co ma pozwolić na wyszkolenie 210 pilotów. W służbie pozostaje 20 bojowych L-159A, reszta (jeden został rozbity) jest magazynowana. Czesi intensywnie poszukują ich nabywców (Gruzja, Nigeria, Polska), oferując różne niestandardowe transakcje (np. wymianę - z udziałem EADS i Boliwii - na transportowe C-295M). Niedawno Aero Vodochody zawarły porozumienie z Gripen International o współpracy w sprzedaży L-159 i ich ewentualnej L-159 zmieniono w niewielkim stopniu, więc są one mało perspektywiczne. By zbudować na ich bazie nowoczesny samolot treningowy i bojowy należałoby przebudować główne struktury z szerokim wykorzystaniem kompozytów. W praktyce oznaczałoby to pójście drogą Włochów, którzy podobnie przebudowali Jaka-130 (patrz dalej). Takie rozwiązanie jest możliwe, ale w praktyce oznacza konieczność udziału w programie PZL Świdnik, jedynego przedsiębiorstwa dysponującego takimi technologiami w naszym regionie. To zaś będzie zależne od losów prywatyzacji wytwórni, wystawionej na sprzedaż przez Agencję Rozwoju Przemysłu. Z punktu widzenia polskich interesów, przynajmniej część jej akcji powinna pozostać w rodzimych rękach, by można było mieć wpływ na czas i koszty realizacji przedsięwzięcia, a także kontrolować prawa do finalnego Vodochody są aktualnie własnością słowacko-czeskiego funduszu inwestycyjnego Penta. Fundusz ten inwestuje także w Polsce, i póki co wygrywa w rywalizacji o zakup akcji WSK PZL Świdnik. Ma to być element większego programu, ukierunkowanego na utworzenie wschodnioeuropejskiego koncernu lotniczego, dysponującego możliwie szerokim spektrum wyrobów i kompletem najważniejszych technologii, w tym metodami wytwarzania struktur PIENIĘDZYW Rosji realizowane są dwa równoległe programy budowy samolotów szkolno-treningowych (-bojowych) - dość konwencjonalny MiG-AT i bardziej nieortodoksyjny Jak-130. Ten drugi został oficjalnie wybrany przez Wojenno-wozdusznyje siły jako samolot szkolno-treningowy i teoretycznie jest kupowany na ich potrzeby. Do 2020 miałoby być dostarczonych ok. 150 samolotów tego typu. Jednak na razie oficjalnie potwierdzone zamówienie opiewa na 12 Jaków-130 dla WWS. 16 Jaków-130 w 2006 zamówiła Algieria, jako pierwszy i dotąd jedyny klient zagraniczny. Sytuacja ekonomiczna w rosyjskiej obronnoś-ci, oznaczająca w praktyce finansowanie na poziomie 30-40% realnych potrzeb, powoduje że program - jak wiele innych - jest realizowany bardzo wolno i bez gwarancji pełnego sfinalizowania. Sytuacja skomplikowała się w lipcu 2008, gdy rozbił się jeden z badanych prototypów. Władze OKB Jakowlewa - spółki menadżersko-pracowniczej, przewidzianej do włączenia w skład OAK (kontrolowana przez rząd Zjednoczona kompania lotnicza) - uważają, że na bazie Jaka-130 można zbudować wiele konstrukcji rozwojowych, w tym samoloty bojowe (udźwig uzbrojenia samolotu wynosi ok. 3 ton) - załogowe i bezpilotowe. Na razie jednak powstanie takich odmian jest mało prawdopodobne ze względu na brak zainteresowania WWS, a tym samym finansowania programu rozwojowego na odpowiednim poziomie. Niedawno ogłoszono, że do 2020 władze rosyjskie nie przewidują budowy nowego samolotu szturmowego - tę rolę ma nadal pełnić modernizowany na miarę możliwości MiG-AT, ani Jak-130 z oczywistych względów politycznych nie mogą być brane pod uwagę jako oferta dla Polski. Warto w tym miejscu jednak zauważyć, że praktyczny monopol na dostawy silników do rosyjskich lekkich samolotów odrzutowych (i śmigłowców) mają Ukraińcy. Rosja zmierza do możliwie szybkiej zmiany tej sytuacji, co oznacza, że Ukraina będzie musiała poszukać nowych partnerów zagranicznych. Nie tylko M346 Master to wersja rozwojowa AEM/Jak-130, wyodrębniona na przełomie lat 1999 i 2000. Należąca do koncernu Finmeccanica, Alenia Aermacchi zapłaciła wówczas OKB Jakowlewa za prawa do rozwoju i dotychczasowe prace ok. 77 mln USD. Włosi w ciągu kilku lat zaprojektowali nową, kompozytową (z elementami tytanowymi) strukturę samolotu. Dzięki temu samolot przedseryjny jest lżejszy o 780 kg od pierwowzoru (o 200 kg zwiększono przy tym ilość zabieranego paliwa), a konstruktorzy twierdzą, że to nie koniec możliwości odchudzania konstrukcji. M346 napędzany jest silnikami F124 amerykańskiego Honeywella (partnerem w jego budowie jest w 30% AvioGroup, spółka zależna Finmeccanica, inwestująca w Polsce). Warto dodać, że pełnowartościowy symulator M346 opracowuje kanadyjska odrzutowe samoloty szkolno-treningowy Sił Powietrznych to TS-11 Iskra. Używane są one do szkolenia w WSOSP w Dęblinie i treningu pilotów w eskadrach bojowych. Ponieważ godzina lotu Su-22 czy MiG-29 kosztuje kilkadziesiąt tysięcy złotych, a TS-11 jest 10 razy tańszy w eksploatacji, ze względów oszczędnościowych piloci uzupełniają naloty na samolotach bojowych, średnio wynoszące 60-80 godzin, latając na samoloty TS-11 nie są wyposażone w instalacje przeciwoblodzeniowe, a ich awionika jest przestarzała, można nimi bezpiecznie latać jedynie w warunkach dobrej widzialności i przy dobrej pogodzie, w praktyce głównie między marcem a październikiem. W efekcie w SP stopniowo zanika umiejętność latania w złożonych warunkach atmosferycznych i wykonywania realnych zadań bojowych. W ostatnich 4 latach z SP ubyło 140 pilotów, w tym większość doświadczonych instruktorów (tylko z 36. SPLT odeszło 12 pilotów). Na dodatek, tragiczna w skutkach katastrofa samolotu CASA C-295M spowodowała utratę kluczowego personelu dowódczego latającego samolotami Su-22, co będzie niezwykle trudne do 2009 do ostatecznego załamania szkolenia w SP może przyczynić się kryzys finansowy. SP zaplanowało zużycie ponad 50 tys. ton paliwa, a uzyskało przydział zaledwie 22,5 tony. W ten sposób nalot pilotów SP może spaść nawet poniżej 30-40 godzin rocznie (a w Marynarce Wojennej nawet do 20 h), mniej więcej tyle co w Rosji... / Zdjęcie z fotokamery M346 miał kosztować poniżej 15 mln euro i być względnie tani w eksploatacji. Ma umożliwić szkolenie bojowe pilotów z ograniczonym wykorzystaniem docelowych, znacznie droższych samolotów (przede wszystkim Eurofighter Typhoon, a może też F-35). Alenia Aermacchi liczy na sukces w programie Eurotrainer (European Military Integrated Training System, 12 państw Europy), oferując 49% w programie budowy samolotu. Na razie jedynym partnerem programu jest grecki HAI (na podobnych zasadach, jakie oferowano Polsce). Włoskie lotnictwo wojskowe nie było dotąd zainteresowane M346 (potencjalne potrzeby to 70 sztuk). Na razie wystarczały mu modernizowane MB-339CD z nowoczesną awioniką i glass cockpitem. M346 wygrał jednak przetarg na samoloty treningowo-bojowe dla ZEA, co diametralnie zmieniło sytuację na rynku. Do połowy 2009 ma być sfinalizowany zakup 14 samolotów dla włoskich wojsk lotniczych. W USA w interesie M346 działa Aermacchi jest własnością koncernu Finmeccanica, który kontroluje także spółki Alenia Aeronautica, AgustaWestland (także ubiegająca się o zakup PZL Świdnik), Oto Melara, SELEX Galileo, czy DRS Technologies (kupiona w 2008 w USA za ok. 5,2 mld USD). Do grudnia 2002 Finmeccanica miała w wytwórni tylko 27,4% akcji, teraz kontroluje ich 99%. Pośrednio jest to efekt inwestowania przez włoski budżet w programy MB-339CD i M346, ale zmiana związana była przede wszystkim z objęciem przez Aermacchi roli lidera (wspólnie z Dassault, EADS i Saab) w programie Eurotrainer (2 grudnia 2002 podpisano kontrakt dotyczący Euro Training Feasibility Study). Aermacchi ma 4-% udział w programie Eurofighter Typhoon. Sama Finmeccanica jest kontrolowana przez rząd włoski, który 31 grudnia 2007 dysponował 33,72% akcji (100% wartych jest nominalnie 1,87 mld euro). Reszta jest rozproszona pomiędzy indywidualnych i instytucjonalnych akcjonariuszy włoskich i zagranicznych (poniżej 2,5% w rękach pojedynczego akcjonariusza).NADDZWIĘKOWY T-50Produkowany przez Korean Aerospace Industries (KAI) T-50 powstał w ramach offsetu przy zakupie przez Koreę 180 myśliwców F-16. W koreańskim lotnictwie wojskowym ma zastąpić przestarzałe T-38A i F-5B. Udział KAI w pracach nad T-50 wynosi 44%, pozostałe 55% ma Lockheed Martin (1% przypada na inne wytwórnie). Program, którego wartość jest szacowana na 2,1 mld USD, jest zaś w 70% finansowany przez Koreę Płd., w 17% przez KAI, a w 13% przez Lockheed Martina. Od 2005 trwają dostawy seryjnych T-50 dla koreańskich wojsk lotniczych (cena katalo-gowa to 21 mln USD). Co ciekawe, samolotem nie jest zainteresowane amerykańskie lotnictwo wojskowe. USAF zdecydowały o modernizacji T-38, choć są one bardzo drogie w eksploatacji - według raportu dla Kongresu, aż dwukrotnie (!) w stosunku do T-45 Goshawk, używanych przez US Navy. Ewentualne zamówienie (nawet 300 -350 samolotów) wchodzi w grę najwcześniej za kilka lat, gdy powinien rozpowszechnić się F-35. USA popierają natomiast zakup 20-30 T-50 przez Izrael (zapewne sfinansowany przez FMS - Foreign Military Sales, czyli budżet USA).T-50 jest oparty na rozwiązaniach konstrukcyjnych i technologiach samolotu F-16. Podobne jest też wyposażenie kabiny (układ wyświetlaczy, boczny drążek sterowy). Na jego bazie opracowywana jest wersja uderzeniowa, co natrafia na opór Amerykanów, blokujących dostęp do najnowszych rozwiązań, na co pozwala umowa z Koreą jest od początku projektowany jako samolot naddźwiękowy, co powoduje, że jest on stosunkowo drogi w eksploatacji. Na bazie T-50 Koreańczycy usiłują zbudować myśliwiec nowej generacji KF-X, ale to przedsięwzięcie jest uznawane za nieopłacalne (nakłady - 10 mld USD przy planowanych zyskach równych 3 mld USD) i niekonkurencyjne wobec innych myśliwców nowej serii skandalicznych decyzji ( kontrakt na 12 niepotrzebnych SZ samolotów M28, patrz SP 1/2009) i prób zakupów bez przetargów niepotrzebnego, bardzo drogiego lub przestarzałego sprzętu, MON szykuje kolejną aferę. Problem szkolenia polskich pilotów bojowych miałby bowiem zostać rozwiązany poprzez wybór między naddźwiękowymi amerykańsko-koreańskimi T-50 a... nieco zmodernizowanymi, używanymi Hawkami (dwóch wariantów produkcyjnych!), oferowanymi przez fińską Patrię. Inne opcje nie są brane pod uwagę pod różnymi pretekstami. Na przykład włoski M346 ocenia się jako zbyt drogi, choć nie wdrożono żadnej procedury porównania cen (czyli po prostu przetargu). Wyeliminowano też możliwość remontu i modernizacji polskich Iskier, dla których istnieje pełna infrastruktura i zaplecze logistyczne, proponowaną przez Instytut Techniczny Wojsk Lotniczych. Choć byłyby one wielokrotnie tańsze w pozyskaniu i eksploatacji niż równie stare Hawki...o modernizacji kilkunastu Iskier można by wykorzystać zakupione, a niewykorzystane zestawy awioniczne francuskiego Thalesa, planowane jako wyposażenie samolotów I-22 Iryda. Wystarczyłoby dokupić nowoczesną platformę (np. EGI-3000) i odpowiednio ją oprogramować. Kluczowe dla zwiększenia bezpieczeństwa lotów byłoby zainstalowanie odpowiednich foteli katapultowych (np. MB Mk11PL). W samolocie, nazwanym przez ITWL TS-11F, należałoby też wymienić silniki. Sprawdzano już możliwość montażu na Iskrach silnika J-85 (na zdjęciu). Niezbędne prace, także związane z przedłużeniem żywotności struktury mogłyby zostać zrealizowane w wojskowych zakładach w Bydgoszczy i Dęblinie, co byłoby niezwykle korzystne w obecnych kryzysowych czasach, także dla MON. Całość prac, według ITWL, miałaby kosztować ok. 2,5 mln USD na samolot / Ilustracje: ITWL T-50U przegrał, konkurując z M346, przetarg w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Trwa podobny przetarg na 12-16 samolotów treningowych za ok. 500 mln USD w Singapurze. Rozstrzygnięcie rywalizacji przewidywane jest na koniec jest przedsiębiorstwem państwowym, które powstało w 1999 w wyniku konsolidacji Samsung Aerospace, Daewoo Heavy Industries i Hyundai Aerospace. W 2000 rząd koreański ustanowił KAI jedynym ośrodkiem rozwojowym (we współpracy z odpowiednimi agencjami i instytutami) oraz produkcyjnym samolotów wojskowych i cywilnych. Zobowiązał się przy tym do finansowania w co najmniej 50% nowych programów badawczo-rozwojowych. W 100% finansuje zaś programy logistyczne HAWKNajbardziej rozpowszechnionym samolotem szkolno-treningowym pozostaje obecnie BAE Systems Hawk, którego prototyp oblatano w 1974. Wyprodukowano go ponad 900 dla 18 odbiorców. Ostatnim dużym klientem, który kupił Hawki pozostaną prawdopodobnie Indie. Dostawy 24 Hawk 132, wyprodukowanych w Wielkiej Brytanii, rozpoczęły się w listopadzie 2007. Kolejne 42 mają być zbudowane w Hindustan Aeronautics Limited (HAL) do 2011. W sumie wartość kontraktu, z pakietem logistycznym, szacuje się na 1,8 mld USD. Pierwszy indyjski samolot zmontowano w sierpniu 2008. Indie ogłosiły przy tej okazji, że brytyjski Hawk kosztuje 18,3 mln USD, a zmontowany w Indiach jedynie 14,4 mln USD. Mimo kłopotów z dostawami pierwszych samolotów (indyjscy wojskowi stwierdzili, że Brytyjczycy montują w nowych samolotach używane częś-ci, tylko 4 Hawki z 10 były zdatne do lotu, a jeden z pierwszych rozbił się wkrótce po dostawie), Indie planują zamówić jednak 57 kolejnych Hawków (w tym 40 dla wojsk lotniczych za 1,25 mld USD i 17 dla marynarki wojennej), co ma uzasadnienie w niekomplikowaniu systemu eksploatacji (notabene zupełnie nowego i zaprojektowanego przez BAE Systems specjalnie dla Indii).BAE Systems liczy teraz głównie na remonty i modernizację wcześniej sprzedanych samolotów. Warto zauważyć, że kilka lat temu brytyjski koncern poszukiwał partnera do kontynuowania produkcji Hawków. Sam uruchamiał bowiem produkcję wielozadaniowych samolotów nowej generacji - Eurofighter Typhoon, i chciał przekazać nieperspektywiczną produkcję zagranicznemu partnerowi. Ofertę otrzymały także PZL w Mielcu, ale z powodu bałaganu w zarządzaniu polskim przemysłem zbrojeniowym do porozumienia nie doszło. Korzyści odniosły tylko mieleckie Zakłady Narzędziowe, które dostarczyły oprzyrządowanie do produkcji stycznia samolot wielozadaniowy F-16D Block 52 nr 4079 wystartował do lotu treningowego z dwoma pilotami na pokładzie z lotniska 31. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Poznaniu. Pilot miał ok. 250 nalotu na tym typie samolotu, drugi pilot ok. 100 h. Żaden z nich nie był instruktorem, nie wiadomo więc, jaki był sens szkoleniowy tego lotu. Trzeba pamiętać, że resurs dwumiejscowych F-16D jest szczególnie cenny z punktu widzenia potrzeb szkoleniowych...Na wysokości ok. 10 km załoga straciła panowanie nad samolotem, który wykonał nieplanowane manewry z przeciążeniem do g-4,7 (ujemne przeciążenie jest szczególnie groźne dla samolotu i pilotów, dopuszczalne przeciążenie F-16 wynosi g+9/-4), w tym dwie niekontrolowane beczki. Samolot przestał opadać na wysokości ok. 8 km, wytracając prędkość do około zera. Dopiero wówczas pilot odzyskał kontrolę nad samolotem i powrócił na lotnisko Sił Powietrznych nie zdecydowało się na zawieszenie lotów samolotów F-16 (prawdopodobnie ze względów propagandowych - następnego dnia samoloty tego typu miały wykonywać loty patrolowe w związku z krakowskim szczytem NATO). Według rzecznika DSP, cytowanego przez Rzeczpospolitą, takie zachowanie samolotu przewiduje instrukcja użytkowania w locie wydana przez producenta. Jest to chyba jedyny samolot na świecie, który może utracić 2 km wysokości w sposób niekontrolowany, zgodnie z instrukcją. Instrukcja nie zabrania jednak lotów poniżej tej wysokości, co oznacza dopuszczenie w takiej sytuacji do rozbicia samolotu...Polska zakupiła samoloty F-16C/D Block 50/52 bez dostępu do kodów źródłowych oprogramowania. Oznacza to, że jeśli przyczyną zdarzenia był błąd software'u, nie jest możliwe siłami polskich specjalistów jego znalezienie i wyeliminowanie / Zdjęcie: Krzysztof Sałata BAE Systems to międzynarodowy koncern kontrolowany przez rząd brytyjski. Jego podstawą był British Aerospace (w 1999 połączył się z Marconi Electronic System - częścią zbrojeniową General Electric Company), powstały pierwotnie (w 1977) jako państwowy koncern w wyniku konsolidacji kilkunastu państwowych i prywatnych wytwórni lotniczych, które znalazły się w kryzysowej sytuacji po latach współpracy z USA. Prywatyzując go i wprowadzając na giełdę, rząd brytyjski zapewnił utrzymanie 51% akcji koncernu w rękach brytyjskich (z tego warunku zrezygnowano formalnie w maju 2002, po kolejnych konsolidacjach, ale i tak obecnie zagraniczni akcjonariusze mają tylko 44,08% akcji), przy czym nikt nie może dysponować więcej niż 15% akcji. Rząd zapewnił sobie tzw. złotą akcję, pozwalającą na blokowanie niekorzystnych dla interesów państwa decyzji władz spółki. Korzystał z niej wielokrotnie, niedawno w sprawie odsprzedaży akcji Airbusa koncernowi EADS. Według ostatnio publikowanych danych, tylko trzech akcjonariuszy dysponowało ponad 3% akcji BAE Systems. Koncern ma akcje wielu innych przedsiębiorstw, 33% udziałów w Eurofighter Jagdflugzeug GmbH i 20% w Saab AB. W ostatnich latach wiele inwestował w spółki amerykańskie, głównie związane z produkcją pojazdów dla wojsk DOŚWIADCZENIAPolska, wraz z upadkiem WSK PZL Mielec w 1999, utraciła zdolność do opracowywania i produkowania samolotów odrzutowych. Szczególnie negatywną rolę odegrał w tym procesie Instytut Lotnictwa, który w tym samym czasie, wskutek fatalnego zarządzania i przekraczania kompetencji bez jakiejkolwiek odpowiedzialnoś- ci, doprowadził do upadku programu budowy samolotu szkolno-treningowego Iryda i niepowodzeń kilku innych projektów (lekkich samolotów i śmigłowców, czy modernizacji szkolno-treningowych Iskier). Obecnie tylko wojskowe zakłady lotnicze (WZL-2 i WZL-3) zajmują się obsługą samolotów o napędzie odrzutowym (Su-22, MiG-29 i TS-11 Iskra). Pewne doświadczenia związane z eksploatacją takich maszyn ma Instytut Techniczny Wojsk Lotniczych, realizujące prace na rzecz MON (i DSP). Mała prywatna spółka z Bielska-Białej, z udziałem specjalistów z Politechniki Warszawskiej, zbudowała prototyp tzw. latającego symulatora, odrzutowego, kompozytowego Bielika. Po dwóch lotach prace nad nim zostały jednak kolejnych prywatyzacjach poza polską kontrolą pozostały obie duże wytwórnie samolotów - PZL Warszawa-Okęcie i PZL w Mielcu - spółka, która powstała na części majątku WSK PZL Mielec, a następnie została doprowadzona do upadku w wyniku niezrealizowania amerykańskiego offsetu związanego z zakupem samolotów F-16 (zakup i pomoc w sprzedaży po 100 samolotów M18 i M28). Obecnie trwa procedura prywatyzacyjna ostatniej polskiej wytwórni statków powietrznych, śmigłowcowych PZL Świdnik. To przedsiębiorstwo, które dysponuje bardzo nowoczesnymi technologiami kompozytowymi, wykorzystywanymi przede wszystkim w produkcji kadłubów śmigłowców dla AgustaWestland (spółki zależnej Finmeccanica).Teoretycznie trwa dziś konsolidacja polskiego przemysłu lotniczo-zbrojeniowego, a właściwie tego co pozostało w tej branży po kilkunastu latach kryzysu. Rządowa strategia przewiduje powstanie jednego branżowego koncernu - Grupy Bumar. Konsolidacja, w wyniku której do Bumaru mają zostać włączone wojskowe przedsiębiorstwa lotnicze, natrafia jednak na opór zagranicznych lobbystów i niektórych rodzimych środowisk, w MON. Jeśli do konsolidacji mimo to dojdzie i będzie ona kontynuowana wewnątrz Grupy przez kolejne lata, Bumar może stać się ważnym partnerem ewentualnego programu związanego z budową i opracowaniem w Polsce różnych wersji samolotu szkolno-bojowego. Co należy uwzględnić już OSTATNIEJ SZANSYKupując - pod naciskiem politycznym - amerykańskie samoloty wielozadaniowe F-16, Polska zrezygnowała z jakichkolwiek korzyści gospodarczych, a jedynie ułatwiła przejęcie zagranicznej kontroli nad kluczowymi przedsiębiorstwami lotniczymi (PZL Rzeszów, PZL w Mielcu). Ma to fatalne skutki ekonomiczne (choćby drogie i nieterminowe dostawy silników i części do nich, potrzebnych do Sokołów, Bryz i innych statków powietrznych), co przekłada się na potencjał obronny. Warto przypomnieć, że nawet w czasach ZSRS, Polska kupując sprzęt wojskowy uzyskiwała dostęp do wielu związanych z nim technologii, a dostawy kompensowała sprzedażą włas-nych wyrobów (przykładem może być wymiana produkowanych w Mielcu An-28 za MiG-29, patrz SP 1/2009, wcześniej na podobnych zasadach produkowano śmigłowce Mi-2 czy samoloty An-2). Powstawały też zakłady obsługujące kupowane samoloty, śmigłowce i silniki, które do dziś radzą sobie z ich serwisowaniem, a nawet modernizacją. Kupując samoloty F-16, Polska nie potrafiła zyskać nawet tyle co Turcja i Grecja (nie mówiąc o Belgii czy Danii), gdzie funkcjonują duże ośrodki serwisowe, zatrudniające tysiące osób, a na ich bazie - mimo oporów USA - rozwijają się ośrodki tego wszystkiego należy wyciągnąć oczywiste (nieoczywiste tylko dla ludzi wyjątkowo złej woli...) wnioski. Odrzucając wszelkie rozwiązania pośrednie - zakup samolotów używanych, leasing, czy korzystanie z zagranicznych ośrodków szkoleniowych - które są mało perspektywiczne i drogie dla płatnika, czyli budżetu i podatników - można przyjąć, że jedynym racjonalnym rozwiązaniem potrzeb polskiego lotnictwa wojskowego w zakresie szkolenia załóg latających, jest zakup nowych samolotów i ich montaż w polskim przedsiębiorstwie, oraz - jako ważna opcja dodatkowa - utworzenie ośrodka szkoleniowego w Dęblinie wspólnie z polskimi organizacjami i przedsiębiorstwami. Doświadczenia wielu krajów mówią o mniejszych kosztach wytwarzania samolotów w rodzimych przedsiębiorstwach niż kupowania ich za granicą. Na korzyść takiego rozwiązania świadczą pośrednie korzyści dla budżetu (zwrot podatków, płace dla pracowników, mniejsze koszty serwisu) i użytkowników (lepszy nadzór na eksploatacją, łatwiejsza modernizacja), a także większe możliwości rozwoju konstrukcji zgodnie z lokalnymi potrzebami (to też argument za wykorzystaniem pozostałego jeszcze potencjału modernizacyjnego polskich Iskier, możliwych do racjonalnego wykorzystania w najbliższych latach w okresie przed dostawami nowych samolotów). Dla polskiego przemysłu jest to szansa na odbudowanie potencjału na miarę możliwości i realizowania przynajmniej części potrzeb naszego państwa w zakresie lotnictwa wojskowego (i nie tylko). Pełen artykuł w numerze
Żydkowice (100 km na północny zachód od Mozyrza) trzy polskie samoloty PZL.37 Łoś przekroczyły granicę i przeleciały w głąb terytorium sowieckiego. Jeden samolot pod m. Wasilewicze (44 km od Mozyrza) rozbił się na skutek postrzelenia przez sowieckie myśliwce.
Samolot: WSK SB Lim-2 ZSRR / Polska samolot szkolno-bojowy
\n \n \npolski samolot szkolno bojowy

28 października 2006 o godzinie 13.23 z pasa startowego lotniska Modlin do swojego pierwszego cywilnego lotu wystartował samolot szkolno-bojowy TS-11 Iskra ze znakami SP-YIR. Historia samolotu Samolot TS-11 nr fabryczny 1H0806 oblatany został 30 sierpnia 1971 roku przez pilota-oblatywacza wytwórni WSK Delta-Mielec i uznany został za zdatny

Samoloty, czołgi, bojowe wozy piechoty - polski MON szykuje się na wielkie zakupy w Korei Południowej. Jest jednak problem. Sprzętu potrzebujemy na już, a nie wszystko, co nam oferują jest z najwyższej półki. Mariusz Błaszczak, szef MON poleciał do Korei na rozmowy ze swoim odpowiednikiem i spacer po fabrykach produkujących broń. Koreańczycy wiedzą jak błysnąć i pokazali Polakom trochę nowoczesnych produktów. Targu nie dobito, ale podpisanie umów jest jaki sprzęt wojskowy proponują nam Koreańczycy i czy wart jest zachodu (oraz milionów dolarów).FA-50 - lekki samolot bojowyLekki myśliwiec od Korea Aerospace Industries, który mógłby zastąpić niebawem kończące służbę MiG-i 29. Polski MON nie zdradza szczegółów potencjalnego zakupu, ale koreańscy dziennikarze piszą o szybkiej dostawie samolotów w ciągu 36 to zaawansowana wersja samolotu szkolno-bojowego T-50 Golden Eagle. I tu pojawiają się wątpliwości. Po pierwsze, zakup tych maszyn oznacza, że polskie Siły Powietrzne będą miały do obsługi trzy różne platformy: amerykańskie F-16 (a wkrótce F-35), włoskie szkoleniowe M-346 Master oraz koreańskie kwestia: naddźwiękowy FA-50 to lekki samolot bojowy, który nie może się mierzyć z wielozadaniowymi myśliwcami: ma mniejszy zasięg i prędkość oraz słabsze uzbrojenie. Dysponuje działkiem kal. 20 mm oraz podwieszanym uzbrojeniem o masie do 4,5 tony (pociski powietrze-powietrze i powietrze-ziemia, bomby naprowadzane laserowo, bomby i rakiety niekierowane). Jedna maszyna kosztuje ok. 40 mln w walkach z islamistami na FilipinachKoreański samolot używany jest jako rozwiązanie pomostowe, przed zakupem docelowych maszyn. Tak zrobiły np. Filipiny. Tam też FA-50 przeszedł chrzest bojowy podczas walk z islamistami w Marawi w 2017 roku. Z potknięciem. FA-50 przez pomyłkę - bomba chybiła celu o 250 metrów - zabił dwóch filipińskich żołnierzy, a 11 ranił. Samoloty zostały uziemione na czas kontroli, która wykazała jednak, że maszyna ani pilot nie byli K2 Black Panther500-600 sztuk - tyle czołgów K2 może zamówić Polska. Stworzą razem z Abramsami polską pięść pancerną. Naszpikowana elektroniką koreańska Czarna Pantera uchodzi za jeden z najdroższych czołgów na Rotem już dwa lata temu proponował Polskiej Grupie Zbrojeniowej wspólną produkcję K2PL czyli polskiego modelu czołgu K2. Teraz temat wraca, choć konkretów na temat współpracy na razie możliwości K2K2 to nowoczesny pojazd uzbrojony w gładkolufową armatę kal. 120 mm, która strzela pociskami przeciwpancernymi K276 oraz kumulacyjnymi K277. Trzyosobową załogę chroni pancerz kompozytowy oraz pancerz reaktywny (moduły ERA), a także aktywne systemy ochrony pojazdu (ASOP) hard-kill lub soft-kill. Moc zapewnia 1500-konny silnik, a ruchliwość czołgu zwiększa zawieszenie hydropneumatyczne typu czołg ma system kierowania ogniem, który automatycznie wykrywa i śledzi cele. Innym ciekawym rozwiązaniem jest system C4 (Command, Control, Communication and Computer) dostarczający w czasie rzeczywistym informacje o położeniu pojazdów koreańskiego K2 z Leopard 2A7K2PL ma być cięższy, zaopatrzony w siódmą parę kół nośnych oraz mocniejszy pancerz wieży i wspólna produkcja czołgu, jeśli dojdzie do skutku, to kwestia przyszłości. Teraz możliwe jest kupno bojowego wozu - bojowy wóz piechotyK-21 to gąsienicowy bojowy wóz piechoty, Koreańczycy używają go od 2009 roku. Bwp jest podstawowym pojazdem na polu walki, to on zapewnia transport i wsparcie ogniowe piechocie. Polskich żołnierzy nadal wożą radzieckie BWP-1, które są tak stare, że według złośliwców powinny jeździć z żółtymi tablicami. Dlatego MON rozgląda się za nowoczesnymi ekspertów kręci głowami na pomysł kupna K-21. Dlaczego? Bo mamy krajowy, bardzo dobry bwp. To Borsuk, nowszy i mocniej opancerzony od K-21, z lepszym systemem kierowania ogniem i większą ilością amunicji. Borsuk lepiej radzi sobie z przeszkodami wodnymi (koreański pojazd przepłynie staw po przygotowaniu i z użyciem nadmuchiwanych pływaków) i daje większą szansę na przeżycie żołnierzy po eksplozji ma rozwiązania, które, delikatnie mówiąc, odbiegają od nowoczesnych standardów. To np. zwykłe ławki dla żołnierzy desantu zamiast siedzisk, które redukują skutki wybuchu poligonowe BorsukaAtutem K-21 jest uzbrojenie: armata kal. 40 mm, podwójna wyrzutnia przeciwpancernych pocisków kierowanych oraz karabin maszynowy. Borsuk ma armatę 30 mm. w bezzałogowej wieży (dzięki temu więcej pancerza chroni żołnierzy desantu wewnątrz wozu) sprzężoną z karabinem maszynowym oraz podwójną wyrzutnię przeciwpancernych pocisków kierowanych Spike. K-21 może oddać do 300 strzałów na minutę, Borsuk do 200 jest bardzo dobrym bwp i co ważne, skonstruowanym przez polskich inżynierów i produkowanym w kraju. Problem w tym, że to ciągle prototyp (produkcja seryjna ruszy 2023/2024), a K-21 można kupić właściwie od ręki, jak samochód w grę wchodzi również nabycie rozwiniętej wersji K-21 czyli niepływającego bwp AS-21 Redback (prawie dwa razy cięższy od Borsuka), który jest teraz w fazie strzelania koreańskiego AS-21 RedbackŹródło: Defence 24, Twitter, otwarcia: koreanski k2 fot. hyundai rotem W dniu 1.01.2006 r. w polskim rejestrze statków powietrznych znajdował się 1 samolot EM-10 ”Bielik”. Makieta pełnowymiarowa samolotu EM-10 ”Bielik” znajduje się w zbiorach Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie. W ramach prac nad samolotem ”Bielik” powstał bardzo ciekawy pomysł zwiększenia manewrowości tego samolotu.
Termin składania ostatecznych ofert w przetargu na samolot szkolno-bojowy został przesunięty o dwa miesiące - poinformowało w środę kierownictwo MON. "Trwa postępowanie, analizujemy różne aspekty, zasadność tego przetargu. Terminy zostały przedłużone, jest czas, żeby to wszechstronnie przeanalizować" - powiedział dziennikarzom minister obrony Tomasz Siemoniak. "Ta sprawa jest zbyt poważna z punktu widzenia szkolenia i z punktu widzenia finansów publicznych, żeby podjąć decyzję w ciągu najbliższych dni" - dodał. Zapewnił, że jest to ostatnie przedłużenie w tym przetargu. Wiceminister Marcin Idzik poinformował, że termin składania ostatecznych ofert przesunięto do końca października (poprzedni wyznaczono na 29 sierpnia). Przetarg na system szkolenia pilotów, wraz z nowymi samolotami, symulatorem i pomocami dydaktycznymi trwa od września ubiegłego roku. Samoloty miałyby zostać dostarczone w latach 2013-15. Wstępne oferty złożyło pięć firm: Korea Aerospace Industries (KAI) z T-50P Golden Eagle - jedynym naddźwiękowym samolotem w tym przetargu, opracowanym przy współpracy z koncernem Lockheed Martin, producentem F-16; włoska Alenia Aermacchi z M346, koncern BAE Systems oferujący znane brytyjskie samoloty Hawk najnowszej generacji, na jakich szkoli się RAF; fińska Patria proponująca używane Hawki starszej generacji, lecz gruntownie zmodernizowane; oraz czeska Aero Vodochody z L-159. Na początku czerwca bieżącego roku MON rozesłało zainteresowanym firmom ostateczne warunki. Należą do nich wyposażenie samolotu w rzeczywisty radar (a nie jego symulator) i aktywny system sterowania lotem fly-by-wire (mają go tylko samolot koreański i włoski); inne wymagania dotyczą uzbrojenia. Po sformułowaniu ostatecznych wymagań MON podkreślało, że zależy mu na samolocie o wyraźnych cechach bojowych, aby nie tylko zyskać samolot nadający się do szkolenia przyszłych pilotów F-16, ale także zastąpić nim przewidziane do wycofania Su-22 i MiG-29. Po ogłoszeniu ostatecznych wymagań taktyczno-technicznych o rezygnacji z udziału poinformował brytyjski koncern BAE Systems, uznając, że wymogi dotyczą lekkiego samolotu bojowego z możliwościami szkolenia, a nie samolotu szkolno-bojowego. Kilkanaście dni później deklarację o rezygnacji złożyli Czesi. Jednak - jak Idzik powiedział w środę PAP - wszyscy potencjalni oferenci, którzy wystartowali w przetargu, mogą składać ostateczne oferty. Zapowiedzi rezygnacji uznał za "element gry i próbę oddziaływania na zamawiającego". « ‹ 1 › »
GMbLQ2j. 83 215 480 125 411 483 211 465 153

polski samolot szkolno bojowy