Dalekie wybicie Tobiasza na Wszołka, rywale wybijają piłkę na aut Zagranie piłki ręką przez Cho w polu karnym Legii Muci zupełnie zmylił bramkarza i

Zła passa trwa. Wiślacy wracają z Suwałk bez punktów. Niestety zła passa trwa. Wiślacy przegrali po raz trzeci z rzędu i niebezpiecznie zbliżyli się do strefy spadkowej. Mecz z Wigrami chociaż początkowo wyrównany finalnie nie przyniósł nam ani jednego punktu. Pomimo dwóch dobrych sytuacji w pierwszych dwudziestu minutach meczu, niecelnym strzale Carlosa Daniela i ładnym uderzeniu Putona odbitym przez bramkarza miejscowych, gola zdobyli gospodarze. Dalekie wybicie golkipera, piłkę przejęli napastnicy Wigier i jeden z nich uderzył nie do obrony. Drugi gol padł niedługo po wznowieniu gry po przerwie. Ponownie dłuższa piłka za linię obrony, doskonałe zachowanie Rybickiego, który wyłożył piłkę Łabojce, a ten nie zmarnował okazji. Gospodarze wygrali zasłużenie, a wiślacy muszą myśleć o rehabilitacji w domowym meczu z Sokołem Ostróda. Ten w najbliższą sobotę o godzinie na stadionie MOSIR przy ul. Hauke-Bosaka. WIGRY SUWAŁKI 2:0 (1:0) WISŁA PUŁAWY Bramki: Sowiński 21, Łabojko 54 Wisła: Gradecki - Bracik (85 Banach), Wiech, Gaio (46 Cyfert), Cheba, Puton, Daniel, Flak, Ilić (61 Bartosiak), Drozdowicz (61 Paluchowski), Kondracki (46 Kona)
Patrzę, że drużyna Macieja Skorży ma najmniej zawodników zagrożonych pauzą. Ale nawet jeśli ten element działałby na jej niekorzyść, Lech i tak odczułby to najmniej, ponieważ ma najmocniejszą ławkę rezerwowych. To jest jego siła – mówi w wywiadzie Bartosz Jurkowski, były obrońca klubów ekstraklasy. Jarosław Koliński
Każdy z nas popełnia błędy. Czasami zamiast pustego opakowania po ulubionym jogurcie wyrzucimy do kosza łyżeczkę, którą go jedliśmy albo odbierzemy z przedszkola nie to dziecko, co trzeba. Teraz już całkiem poważnie i banalnie – pomyłki to immanentna część życia. Robimy je notorycznie i mają one różną wagę i rozbieżne skutki. Oprócz gaf charakterystycznych dla natury ludzkiej są jeszcze te związane z naszymi pasjami, zajęciami czy wykonywanym zawodem. Błędne decyzje kardiochirurga, sapera lub kierowcy rajdowego mają z reguły zdecydowanie poważniejsze konsekwencje aniżeli te popełniane przez ekspedientkę, krawca czy choćby piłkarza. Wielu ludzi w podanych przykładach nie zauważy nic zdrożnego, natomiast bez wątpienia znajdzie się grupa, która nie zgodzi się ze stwierdzeniem, iż błędy piłkarzy są nikłe w skutkach. Wszak czasami jeden fałszywy ruch na murawie oznacza stratę milionów euro dla klubu, rozpacz rzeszy kibiców oraz wieczną infamię dotykającą zawodnika. Czasami dochodzi wręcz do fatalnych skrajności – w przypadku Andresa Escobara błąd skutkował tragiczną śmiercią. Ponad wszelką wątpliwość można orzec, że największe i najbardziej pamiętne wtopy zaliczają bramkarze. Presja, z jaką wiąże się ten fach, musi być gigantyczna i pewnie nie zrozumie tego nikt, kto nigdy nie stał między słupkami ze świadomością, że patrzą na niego miliony osób. Napastnik zmarnuje kapitalną okazję? Spoko, strzeli kolejną. Wynik dalej pozostaje bez zmian. W przypadku obrońców i zwłaszcza golkiperów wygląda to już zgoła inaczej. Kiks we własnym polu karnym nierzadko równa się katastrofie i porażce. Jest to oczywiście uproszczenie, ale zawierające w sobie sporo prawdy. Świat futbolu widział tysiące bramkarskich klopsów i baboli, które wpisały się w niechlubny kanon i na zawsze odcisnęły swoje piętno. Wystarczy zapytać Lorisa Kariusa, który posypał się psychicznie przez dwa „wielbłądy” w finale Ligi Mistrzów. Aktualnie jest on rezerwowym Unionu Berlin i teraz pewnie nie obroniłby nawet własnego domu przed dwoma ośmiolatkami z procą w ręku. Karius po koszmarnym występie w Kijowie, gdzie jego Liverpool przegrał 1:3 z Realem Madryt, nie zaprezentował już dobrej formy w żadnym innym klubie aż do tej pory. Trofeum Champions League pojechało wówczas do stolicy Hiszpanii, a mental rzeczonego pechowca na wieczne wakacje. Dzisiaj na tapet wzięliśmy największe błędy polskich bramkarzy w meczach reprezentacji w XXI wieku. Poniższe zestawienie nie posiada numeracji i nie jest rankingiem. Aby wszystko miało ręce i nogi zadbaliśmy jedynie o chronologię wydarzeń. Jerzy Dudek (Białoruś – Polska 4:1, eliminacje mistrzostw świata 2002, Mińsk) Solidne lanie w Mińsku wywołało zdziwienie. Kilka dni wcześniej Polacy zapewnili sobie awans na mistrzostwa świata w Korei i Japonii po efektownym triumfie nad Norwegią. Impreza więc nie mogła być licha, natomiast to dalej nie usprawiedliwiało takich rozmiarów porażki z dużo niżej notowanym oponentem. W 6. minucie Roman Wasiluk wykorzystał bardzo złe wybicie piłki przez Jerzego Dudka, wykiwał jednego z defensorów i pewnie wykończył akcję. Białoruski napastnik potyczkę z Polską może uznać za swój najlepszy występ w karierze. Tego dnia wychowanek Dynama Brześć strzelił wszystkie cztery bramki dla swojego zespołu. Bolesna przegrana w końcówce eliminacji rzecz jasna niczego nie zmieniała. Podopieczni Engela awans mieli już zapewniony, natomiast rozczarowanie wśród rozentuzjazmowanych sympatyków reprezentacji było niemałe. Takie porażki z takim rywalem po prostu nie przystoją. Tak samo jak nie przystoją dobremu bramkarzowi tak niechlujne wybicia piłki. Tomasz Kuszczak (Polska – Kolumbia 1:2, mecz towarzyski, Chorzów) Kuriozum. Po prostu kuriozum. Trudno inaczej skomentować to, co wydarzyło się 30 maja 2006 roku na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Pojedynek z Kolumbią był przedostatnim sprawdzianem przed mistrzostwami świata w Niemczech. Kilka dni wcześniej zmarł Kazimierz Górski, więc ewentualną wygraną chciano zadedykować legendarnemu selekcjonerowi. Nie było żadnej wygranej, nie było nawet remisu. Przy widowni liczącej 40 tysięcy ludzi, Polska przegrała 1:2 i pozostawiła po sobie spory niesmak. Najbardziej pamiętne wydarzenie z tamtego meczu stanowiło drugie trafienie dla gości. W 64. minucie bramkarz Luis Martínez wykopał piłkę z własnego pola karnego, a ta doleciała aż pod bramkę strzeżoną przez Tomasza Kuszczaka. Tak padł jeden z najbardziej absurdalnych goli w historii reprezentacyjnej piłki. Ówczesny golkiper West Bromwich Albion źle obliczył tor lotu futbolówki i dał się przelobować. Z 80 metrów. Fani na trybunach w odpowiedzi zaczęli skandować nazwisko Dudka, odsuniętego przez Janasa od składu. – Piłka jest piękna, ale i czasami brutalna, szczególnie dla bramkarza. Nie chcę pamiętać o tym golu, patrzę do przodu i nie zamierzam kalkulować przy kolejnych piłkach lecących blisko poprzeczki. – zapewniał wówczas urodzony w Krośnie Odrzańskim piłkarz, który pojechał na mundial, lecz nie zagrał na nim ani minuty. Miłość do reprezentacji Polski bywa trudna. Wie o tym pewnie każdy z nas. Niektórzy naprawdę mocno przeżywają niepowodzenia kadry. Wiele na ten temat może powiedzieć pan Radosław z Olsztyna, który w nerwach po błędzie Kuszczaka po prostu wyskoczył przez okno z drugiego piętra. Emocjonalny kibic doznał poważnych urazów i przez trzy miesiące musiał chodzić w gorsecie ortopedycznym. Coś mnie po prostu wzięło. Nie wiem tylko dlaczego w stronę okna poleciałem, a nie w stronę drzwi. – tłumaczył swój czyn szalony widz. Jerzy Dudek (Polska – Finlandia 1:3, eliminacje Euro 2008, Bydgoszcz) Początki Leo Beenhakkera w kadrze. Debiut w meczu o punkty. Do Bydgoszczy przyjechała Finlandia na pokładzie ze swoją wielką gwiazdą, Jarim Litmanenem. Ekipa z północy Europy dała nam wtedy lekcję futbolu, mimo że na papierze to my byliśmy faworytem. Worek z bramkami rozwiązał wspomniany Litmanen. Były zawodnik Barcelony wykorzystał sprytnie fakt, iż piłka po fatalnym wybiciu Jerzego Dudka odbiła się od jednego z kolegów i spadła wprost pod jego nogi. Bliźniacza sytuacja do tej z Białorusią. Powiedzmy sobie jasno – Jerzy Dudek wielkim bramkarzem był, ale nie zawsze stanowił pewny punkt drużyny. Tamtego wrześniowego wieczora popełnił duży błąd i nie uciekał od odpowiedzialności. Biorę tego gola na siebie, ale całej porażki raczej nie. Wszyscy zagraliśmy źle, bez agresji, woli walki, mobilizacji. Nie wiem, gdzie to wszystko zniknęło, ale stało się tak nie po raz pierwszy. – mówił bohater finału Ligi Mistrzów z 2005 roku po tamtym spotkaniu w rozmowie z „Dziennikiem Zachodnim”. Beenhakker, który pracował wcześniej z Jurkiem w Feyenoordzie – odstawił go od składu na resztę eliminacji. W jego miejsce do bramki wskoczył Wojciech Kowalewski i ta decyzja absolutnie wyszła reprezentacji na dobre. Na piłkarzy spadła fala krytyki i nic nie zapowiadało, że gra biało-czerwonych będzie wyglądała lepiej. Maszyna jednak ruszyła. Holenderski szkoleniowiec wyciągnął z zawodników wszystko, co najlepsze i w świetnym stylu awansował na Euro 2008. Co było potem, doskonale wiemy… Artur Boruc (Słowacja – Polska 2:1, eliminacje mistrzostw świata 2010, Bratysława) Nie sposób zliczyć, ile razy Artur Boruc ratował polskich kibiców przed rozpaczą. Wystarczy przywołać choćby mundial w Niemczech w 2006 roku czy też Euro 2008 w Austrii i Szwajcarii, by dojrzeć wielką klasę „Lali”. Gdyby nie on, do domu wracalibyśmy z haniebnym bagażem straconych bramek. Prawdopodobnie jedyny wyraźnie jasny punkt tamtych turniejów to właśnie forma legendy Celticu. Reszta była zbieraniną kopaczy bez pomysłu na grę. Artur to kozak, ale nawet kozak miewa momenty, o których chce jak najszybciej zapomnieć. Jednym z nich jest bez wątpienia błąd w meczu eliminacji mistrzostw świata przeciwko Słowacji. Po nieudanych mistrzostwach Europy zaczęliśmy marsz po awans do mundialu w RPA i trzeba przyznać, że Beenhakker i spółka zaczęli nieźle. W trzech pierwszych starciach Polska zdobyła siedem punktów. W Bratysławie zanosiło się na kolejną wygraną. Do 85. minuty prowadziliśmy po ładnej akcji i niezawodnym wykończeniu przez Ebiego Smolarka. Wtedy nadeszła prawdziwa katastrofa. Obecny legionista w niewytłumaczalny sposób, zamiast łapać piłkę, pozwolił jej odbić się od buta. Całe zamieszanie wykorzystał Stanislav Sestak i doprowadził do remisu. Zaledwie kilkadziesiąt sekund później ten sam zawodnik dał trzy punkty Słowacji. W dwie minuty Polska straciła wszystko i wróciła do domu w minorowych nastrojach. „Boruc, ty patałachu!” – tak dobitnie całe zajście skomentował „Super Express”. – Nie wiem, co się stało, trudno to wyjaśnić. Myślałem, że ktoś wybije tę piłkę. Zawaliłem i naprawdę bardzo mi z tym źle. – mamrotał załamany Boruc tuż po tamtym blamażu. Artur Boruc (Irlandia Północna – Polska 3:2, eliminacje mistrzostw świata 2010, Belfast) Znowu Boruc. Zaledwie kilka miesięcy po klęsce w Bratysławie, przyszedł czas na kolejną bardzo istotną batalię w walce o wyjazd do Republiki Południowej Afryki. Orły pojechały do Belfastu, by zmierzyć się z zawsze niewygodną Irlandią Północną. Przez okres pomiędzy wyżej wymienionymi meczami Polska rozegrała aż cztery sparingi. W żadnym z nich nie grał Boruc, za to w dwóch z nich wystąpił Łukasz Fabiański. To właśnie „Fabian” miał być numerem jeden w rywalizacji z Wyspiarzami. Zły los chciał, że tuż przed meczem się rozchorował. Dyspozycję Polaków tamtego marcowego dnia pewnie najlepiej oddałby słynny wywiad Grzegorza Skwary. Wystarczyłoby tylko pozmieniać nazwiska i zamiast „brawa dla Gorzowa”, wstawić „brawa dla Irlandii Północnej”. Strzeliliśmy dwa gole, ale gospodarze włożyli nam jednego więcej. Ten na 1:3 to farsa ze strony Polaków. „Aj będzie bramka, Jezus Maria, jaki błąd Boruca. Coś niesamowitego” – krzyczał Dariusz Szpakowski, gdy okrągły przedmiot podskoczył na kępce trawy i wtoczył się do siatki, zmieniając wynik na 3:1 dla Irlandii. Okropny kiks Artura, chociaż gdyby spojrzeć na to nieco łagodniejszym okiem – miał w tej sytuacji dużo pecha. No, ale klapa pozostaje klapą. Boruc został w trybie natychmiastowym wysłany do domu, a Jan Tomaszewski stwierdził, iż to, co się wydarzyło, to nic innego jak kara boska za prowokacje w derbach Glasgow. Atmosfera wokół kadry zaczęła wtedy szybko gęstnieć. Coraz częściej przebąkiwano o zwolnieniu Leo. Zarzucano mu, że niewystarczająco skupia się na drużynie narodowej i po kryjomu flirtuje z Feyenoordem. Ostatecznie do rozstania doszło pół roku po dramacie w Belfaście. Jeszcze bardziej żenujące 0:3 ze Słowenią w Mariborze w jednym z ostatnich meczów eliminacji oznaczało koniec marzeń o mundialu i pożegnanie z Beenhakkerem. Mariusz Pawełek (Polska – Dania 1:3, Puchar Króla Tajlandii, Nakhon Ratchasima) Środek stycznia, niewielkie miasto w Tajlandii, ligowe składy obu reprezentacji, walka w zmaganiach o puchar tamtejszego króla, spotkanie rozpoczęte o godzinie 10:00. Czy da się sprawić, aby coś brzmiało jeszcze mniej prestiżowo? Da się – na przykład można dopisać, że błąd w tym starciu popełnił Mariusz Pawełek. Mistrz Polski z Wisłą Kraków sprzed wielu lat w koszulce z orzełkiem zanotował cztery występy – ostatnim była właśnie porażka z Danią w Tajlandii. Mamy świadomość, że jego zakończona chwilę temu kariera obfitowała w wiele interwencji, pod które można podłożyć muzykę z Benny Hilla. Wszakże neologizm „pawełki” odnoszący się do fatalnych błędów bramkarzy nie wziął się znikąd. Mariusz tamtego poranka w Tajlandii nawiązał do najgorszych chwil i totalnie zawalił. Krzyknął „moja”, po czym minął się z piłką i tak padł pierwszy gol dla Skandynawów. Naturalnie, to tylko wątpliwej klasy sparing na drugim końcu świata, który nie miał wpływu praktycznie na nic, no ale wtopa w kadrze jest wtopą w kadrze, więc nie ma przebacz. Wojciech Szczęsny (Polska – Grecja 1:1, Euro 2012, Warszawa) Wojciecha Szczęsnego w takim zestawieniu zabraknąć nie mogło i wszyscy dobrze wiemy o tym, że jeszcze się w nim pojawi. Na początku ustalmy jednak jedno: słabi bramkarze nie grają w Juventusie i tego faktu niektórzy kibice nie potrafią zrozumieć. Szczęsny słaby nigdy nie był. Problem w tym, że słaby bywał. Ta nie tak subtelna różnica uczyniła go jednym z najmniej lubianych piłkarzy nad Wisłą. Ktoś może z tym polemizować, ale fala krytyki, a także paskudnego hejtu, jaka po popełnionych błędach wylała się na „Szczenę” była ogromna. Trudno jest jakkolwiek tłumaczyć Wojtka i trudno też jest nie rozumieć ogromnego zawodu, jaki dopadał kibiców. Konstruktywna, dosadna krytyka na pewno się mu należała. Pierwsza bardzo znacząca wtopa Szczęsnego w kadrze to bez wątpienia czerwona kartka przeciwko Grecji na mistrzostwach Europy w 2012 roku. Na tablicy wyników widniał remis 1:1. Goście doprowadzili do wyrównania, grając w osłabieniu, chociaż to piłkarze prowadzeni przez Franciszka Smudę byli lepsi na boisku. W 69. minucie nasze losy na turnieju zaczęły wisieć na włosku. Kiepsko zachowała się obrona, która nie potrafiła złapać na spalonym jednego z rywali, a ten wyszedł sam na sam i dał się sfaulować Szczęsnemu. Zaledwie 22-letni wówczas golkiper mógł zachować się znacznie lepiej, ale winę za to zdarzenie w dużej mierze ponosi także linia defensywna. Jak wszyscy wiemy, los był dla nas łaskawy. Wchodzący do bramki Przemysław Tytoń obronił jedenastkę i ostatecznie zremisowaliśmy z Grekami 1:1. W narodzie zapanował jednak wielki niedosyt i złość na zaistniałą sytuację z czerwoną kartką. Nie brakowało również głosów, że niefortunna interwencja Szczęsnego pomogła drużynie. – Paradoksalnie Wojtek nas uratował. Czerwoną kartkę dostał jak najbardziej słusznie, sfaulował rywala w sytuacji, w której ten na pewno strzeliłby gola. I okazuje się, że dobrze zrobił, choć myślę, że to nie było celowe zagranie. On był rozpędzony, nie miał jak się zatrzymać, dlatego przewrócił Greka. Ale gdyby tego nie zrobił, Grecy prowadziliby 2:1. A tak wszedł Przemek Tytoń, obronił rzut karny i mamy punkt. – twierdził Krzysztof Dowhań, trener bramkarzy Legii Warszawa, który wychował między innymi Artura Boruca i Łukasza Fabiańskiego. Jakub Słowik (Polska – Rumunia 4:1, mecz towarzyski, Malaga) Pierwszy i jak dotąd jedyny mecz Jakuba Słowika w kadrze. Tak jak w przypadku obecności Mariusza Pawełka w tym zestawieniu, opisywane spotkanie też nie miało żadnego ciężaru gatunkowego. Zimowe zgrupowanie w Hiszpanii, na które polecieli jedynie piłkarze występujący w rodzimej lidze. Nie ma co się tutaj nadmiernie rozwodzić, Polacy pewnie rozgromili Rumunię 4:1, ale Słowik i tak dobrych wspomnień z tej wiktorii mieć nie może. Honorowe trafienie Gheorge Grozava niechybnie obciąża jego konto. Beznadziejne wybicie piłki i potem nieudana, rozpaczliwa próba ratowania sytuacji. Później w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” opowiadał: Liczyłem, że ten mecz będzie dla mnie trampoliną, nie miałem dystansu do tego, jak zagrałem. Nie potrafiłem wrócić do sytuacji, w której zawaliłem gola. Dopiero, gdy spotkałem się w Warszawie z psychologiem Pawłem Habratem i powiedziałem, że nigdy nie widziałem tej wpuszczonej bramki, on stwierdził, że zrobimy to razem. Nie miałem czasu, by się zastanawiać. Zobaczyłem ją, zdałem sobie sprawę, że nie był to aż tak kompromitujący błąd, jak sądziłem przez kilka lat. Wojciech Szczęsny (Polska – Senegal 1:2, mistrzostwa świata 2018, Moskwa) Bolesne wspomnienia. Awans na mundial po 16 latach przerwy, wielkie nadzieje po dobrym w naszym wykonaniu Euro 2016, wielka wiara w Nawałkę, w Lewandowskiego i sprawdzonych żołnierzy, których nasz selekcjoner zbudował dla tej kadry. Przeraźliwie nędzna dyspozycja Polski na tym turnieju wzbudziła w kibicach nieopisane wręcz rozczarowanie, natomiast sposób, w jaki dostawaliśmy gongi, mógł bezstronnego widza doprowadzić do śmiechu. Zaczęło się od samobója Thiago Cionka z 37. minuty, który w smutny sposób podsumował naszą grę w pierwszej połowie. Bezradność, z jaką próbowaliśmy sforsować bramkę Senegalu, była wręcz niedorzeczna. Natomiast to, co w 60. minucie odwaliło trio Krychowiak, Bednarek, Szczęsny przeszło ludzkie pojęcie. Niezrozumiałe podanie „Krychy” górą do tyłu, zagapienie się Bednarka i – jak to podsumował ojciec samego zainteresowanego – wycieczka Szczęsnego do sklepu z napojami wyskokowymi. Jeśli bramkarz decyduje się na dalekie wyjście z bramki, to musi mieć pewność, że zdąży. Wojtek tej pewności po prostu nie miał i jego bieg w kierunku napastnika rywali zakończył się tragikomicznie. Jeśli Neuerem nie jesteś, to Neuera nie próbuj robić. Ta prosta maksyma powinna przyświecać wszystkim golkiperom, którzy tak ochoczo garną się do wyjść 30 czy też 40 metrów przed własną bramkę, a nie są do tego przystosowani. Masa głosów broniła popularnego „Teka”. Większą winę przypisywali zachowaniu jego dwóch kolegów. Strzelec gola – M’Baye Niang – dosłownie kilka sekund przed pogrążeniem nas był jeszcze poza murawą. Bednarek zapewne myślał, że sędzia nie pozwoli wejść na boisko Senegalczykowi i markotnie zwlekał z interwencją. Szczęsny poleciał na żywioł i jak sam mówił – nie ma do siebie pretensji. – Ani Grzesiek Krychowiak, ani Janek Bednarek nie widzieli, że zawodnik wchodzi na boisko. Byłem jedyny, który widział zagrożenie. Widziałem, że śmierdzi i chciałem to ratować. Nie zdążyłem, ale nie mam do siebie większych pretensji za tę sytuację. Byłem jedyny, który mógł cokolwiek zrobić. Wtedy nie kalkuluję, grając na alibi. Fatalny zbieg okoliczności. Nie wyszło, przyznaję. – powiedział Szczęsny tuż po meczu. Wojciech Szczęsny (Węgry – Polska 3:3, eliminacje mistrzostw świata 2022, Budapeszt) Debiut Paulo Sousy na stanowisku selekcjonera. Od tamtej chwili nie minął nawet rok, a Portugalczyka już z nami nie ma. Jest za to smród i żal, bo „siwy bajerant” oszukał nas wszystkich. Kadencja Sousy okazała się klapą, ale jedno trzeba mu oddać – w meczach Polski roiło się od emocji. Mocnych wrażeń doświadczyliśmy już w Budapeszcie, gdzie po solidnym strzelaniu padł remis 3:3. Dla Szczęsnego był to jubileuszowy występ. Stanął między słupkami po raz 50. w meczu reprezentacji. Wychowanek warszawskiej Agrykoli nie dość, iż nie uczcił jubileuszu czystym kontem, to dał ciała już w 6. minucie przy pierwszym straconym golu. Żaden z obrońców nie potrafił przeciąć długiego podania w kierunku Rolanda Sallaia i ten mógł popędzić samotnie w kierunku bramki. Szczęsny w niezrozumiały sposób ustawił się bardzo daleko od krótkiego słupka, na który nacierał Węgier. Mocne uderzenie po ziemi, i to nawet nie w sam róg, wystarczyło, aby dać gospodarzom prowadzenie. Nieproste do wyjaśnienia zachowanie naszego bramkarza, szokująca dezorientacja w jego wykonaniu. Wojtek jako bramkarz nie kontrolował tej sytuacji i nie widział przeciwnika. Przy tak eksperymentalnym zestawieniu zespołu powinien bardziej przewidywać i próbować pomóc swojemu zespołowi. – ocenił tamtą sytuację Wojciech Kowalewski, golkiper z 11 występami w kadrze. Szczęsnemu można zarzucić również złe zachowanie na Euro 2020 przy pierwszej bramce dla Słowacji, jednak więcej złego wówczas zrobiła nasza obrona, a Wojtek nie miał tutaj szczęścia, bo piłka odbiła się od słupka i trafiła go w głowę. Jasne, że mógł pokusić się o lepsze ustawienie, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że nad byłym graczem Arsenalu ciąży jakaś klątwa, która aktywuje się podczas ważnych chwil w kadrze. *** Dzisiejszy zbiór to nie koniec publikacji spod szyldu „największe bramkarskie wpadki”. Wkrótce pojawią się kolejne teksty traktujące o słynnych błędach golkiperów. Pod lupę weźmiemy różne rozgrywki i kategorie, ponieważ materiału nie brakuje. wyrzut z autu / rzut rożny / wybicie piłki przez bramkarza вкидання мя’ча / кутовий / удар від воріт der Kopfball / der Volleyschuss / der Doppelpass
 » wybicie piłki przez bramkarza w futbolu Wyszukiwarka haseł do krzyżówek Określenie Liter Określenie wybicie piłki przez bramkarza w futbolu posiada 1 hasło wykop Powiązane określenia wybicie piłki przez bramkarza Ostatnio dodane hasła wachlarz gejszy ostry czubek strój maskaradowy znawca ludzkiego ciała stanowisko ministra organiczny rodnik kwasowy kometka lub szachy ... Garbo, szwedzka gwiazda piękny wierzchowiec kurtka polarnika
9 views, 1 likes, 0 loves, 0 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from Radosne Football Managerowe zabawy Wujka Przecinaka: Bramka numer 2 z meczu z Dulwich. Klasyczne, angielskie wybicie piłki

Stal Mielec Śląsk Wrocław Relacja odświeża się automatycznie co 30s 90' Po bramce Stali sędzia główny zakończył spotkanie. Śląsk Wrocław remisuje ze Stalą Mielec 1:1. Jedyną bramkę dla WKS-u zdobył Robert Pich. Dziękujemy za udział w naszej relacji. 90' Po strzale głową Mateusz Matras wpisuje się na listę strzelców. 90' Niestety, bramka dla Stali w piątej minucie doliczonego czasu gry. 90' Putnocky! Fantastyczna interwencja bramkarza Śląska po bardzo groźnej akcji Stali. Uderzał Sitek, ale słowacki bramkarz skutecznie obronił. 90' Wrzesiński szukał partnera po podaniu głową, ale piłka opuszcza linię końcową. Chwilę wcześniej żółtą kartkę otrzymał Waldemar Sobota. 90' Dośrodkowanie Domańskiego, ale świetnie interweniował Putnocky. 90' Druga żółta, a w konsekwencji czerwona karta dla Victora Garcii po niefortunnej interwencji przed własnym polem karnym. 90' Sędzia główny przedłużył spotkanie o cztery minuty. Chwilę później żółtą kartką napomniany Wojciech Golla. 89' Uderzenie głową na bramkę Putnocky'ego, ale słowacki bramkarz zachował czujność pomiędzy słupkami i pewnie interweniował. 89' Lepszy fragment gry Stali, która przejęła inicjatywę. 87' Dwa dogrania w pole karne Śląska. Najpierw wybijał Tamas, po czym niecelnie uderzał Wrzesiński. 86' Marcel Zylla spróbował uderzenia zza pola karnego, ale piłka wyraźnie minęła słupek bramki Mrozka. 85' Stal ponownie próbuje zagrozić WKS-owi. Wrzesiński nie zdążył jednak do zagranej do niego piłki. 83' Kontratak Śląska, jednak Mateusz Matras powalił na ziemię Fabiana Piaseckiego. Zawodnik Stali został upomniany żółtą kartką. 82' Dobry "rajd" lewą stroną Victora Garii, ale jeden z defensorów Stali dogonił Hiszpana i uniemożliwił mu dobre dogranie do partnera. 81' Żółtą kartką upomniany Victor Garcia. 80' Domański chciał sprawdzić czujność Putnocky'ego z dalszej odległości, ale posłał piłkę wysoko ponad bramką Słowaka. 79' Stiglec do Piaseckiego. Ten wbiega w pole karne, uderza i... słupek ratuje Stal przed stratą drugiego gola. 78' Victor Garcia powstrzymany na lewym skrzydle, ale Śląsk wciąż w natarciu pod bramką Stali. 77' Potrójna zmiana w Śląsku. Marcel Zylla zastępuje Dennisa Jastrzembskiego. W miejsce Roberta Picha pojawił się Victor Garcia. Za Patricka Olsena wchodzi Diogo Verdasca. Piotr Tworek wykorzystał już wszystkie zmiany. 76' Dogranie w szesnastkę Putnocky'ego, ale ten interweniuje bez problemów. 75' Dogodna okazja dla Śląska, ale wrocławianie źle rozegrali ten kontratak. Fabian Piasecki i Dennis Jastrzembski nie byli w stanie odnaleźć partnerów. 74' Dośrodkowanie pod bramkę Śląska, ale "na raty" wybijają Tamas i Stiglec. 73' Sobota do Piaseckiego na prawą stronę. Ten minął obrońcę i oddał strzał, który był jednak mocno niecelny. 70' Sitek do Wrzesińskiego, ale ponownie górą defensywa WKS-u. 69' Jastrzembski wygrał pojedynek z rywalem i zdołał posłać piłkę w szesnastkę. Tam był tylko Piasecki, który nie stworzył zagrożenia. 68' Olsen - Piasecki - Pich i Śląsk był o krok od podwyższenia prowadzenia. Słowak nie trafił jednak "czysto" w piłkę. 68' Jastrzembski dogrywał w pole karne, ale piłka trafiła w ręce bramkarza. 66' Bardzo groźne uderzenie Patricka Olsena zza pola karnego Stali. Duńczyk posłał futbolówkę nieco ponad poprzeczkę. 66' Głębokie dośrodkowanie w pole karne Stali. Był tam Mark Tamas, ale ostatecznie wrocławianie wznowią grę z rzutu rożnego. 65' Petr Schwarz zatrzymany nieprzepisowo. Maciej Domański upomniany żółtą kartką. 64' Patrick Olsen do Fabiana Piaseckiego, który składał się do uderzenia "z przewrotki". Skutecznie interweniowali jednak gospodarze. 64' Dośrodkowanie Stali z rzutu rożnego, jednak Dennis Jastrzembski zdołał zażegnać niebezpieczeństwo. 63' Oskar Zawada przed szansą, ale on również nie zdołał oddać uderzyć na bramkę. 62' Świetna okazja dla Fabiana Piaseckiego, ale defensor Stali w ostatniej chwili odebrał mu piłkę spod nóg 60' Bardzo niebezpieczne podanie do Oskara Zawady, który na szczęście nie zdołał odpowiednio przyjąć piłki. 59' Trener Piotr Tworek decyduje się na drugą zmianę. Fabian Piasecki zastępuje Erika Exposito. 58' Wysoki pressing Śląska i nieskuteczne wybicie Stali. Wrocławianie odzyskują piłkę. 58' Olsen przed bramkę Mrozka, ale Exposito nie zdołał "przeciąć" podania i zagrozić Stali. 57' Popis szybkości Dennisa Jastrzembskiego, który nie zdołał jednak odnaleźć Erika Exposito w polu karnym. 57' Nieskuteczny atak Stali i grę z piątego metra wznowi Putnocky. 56' Pich zaufał swojej intuicji i posłał piłkę na lewe "skrzydło", gdzie nie było jednak żadnego zawodnika WKS-u. 55' Domański przed bramkę Śląska, jednak wrocławianie przechwytują piłkę. Kontratak Dennisa Jastrzembskiego w nieprzepisowy sposób zatrzymał Krystian Getinger, który został upomniany żółtą kartką. 54' Wrzutka Zawady zablokowana przez Stigleca. Rzut rożny dla Stali. 53' Schwarz zza linii bocznej w szesnastkę Stali, ale efektów brak. 51' Ponowne dośrodkowanie gospodarzy w pole karne Śląska. Tym razem piłka wyraźnie niecelna. 51' Niebezpieczny rzut z autu w wykonaniu Stali, jednak skutecznie interweniował Golla. 50' Z murawy przez dłuższy czas nie podniosił się Dennis Jastrzembski, który ucierpiał w starciu z jednym z zawodników rywala. Gracz WKS-u potrzebuje interwencji medycznej, ale prawdopodobnie wróci do gry. 49' Dwa rzuty rożne dla Stali, ale pomimo niebezpieczeństwa wrocławianie wybili piłkę. 48' Żyro do Sitka, który próbował znaleźć swoich partnerów w polu karnym. Jego zagranie zablokował jednak Petr Schwarz. 47' Stal już na początku próbuje zaskoczyć Śląsk, jednak wrocławianie są dziś dobrze zorganizowani w grze defensywnej. 46' Oba zespoły rozpoczęły drugą odsłonę bez żadnych zmian w składzie. 46' Wracamy do gry! Przed nami druga część spotkania Stal Mielec - Śląsk Wrocław. 45' Koniec pierwszej połowy w Mielcu. Śląsk Wrocław prowadzi ze Stalą po bramce Roberta Picha z 16. minuty. 45' Strata Patricka Olsena. Stal miała jeszcze czas na ostatni atak, ale znów piłkę przejął Janasik. 45' Śląsk spokojnie rozgrywa piłkę na połowie Stali, szukając okazji do zaskoczenia rywala. 45' Sędzia przedłuża pierwszą połowę o dwie minuty. 45' Dogranie do Zawady przed szesnastkę WKS-u, ale ten przyjmował ręką i znajdował się na pozycji spalonej. 45' Znów przytomnie w obronie interweniował Janasik. Stal musiała wycofać się w okolice linii środkowej. 44' Wrocławianie tracą piłkę, jednak po dobrej interwencji Wojciecha Golli odzyskują ją przed własnym polem karnym. 43' Sobota podprowadził piłkę na połowę Stali, ale jego podanie zostało zablokowane. 41' Janasik zablokował dośrodkowanie Flisa, ale po odbiorze piłki Śląsk nie zdołał wyprowadzić ataku. Stal ponownie w natarciu. 40' Długie dogranie do Patryka Janasika na prawą stronę, jednak wyraźnie za mocne. Piłka opusiła linię końcową. 40' Świetny odbiór Roberta Picha, ale kontratak wrocławian został zatrzymany. 38' Mark Tamas faulowany we własnym polu karnym. Grę wznowi Putnocky. 37' Wysoki pressing gospodarzy wymusił na Putnockym dalekie wybicie piłki. Stal ponownie w ataku. 36' Domański w pole karne, strzał głową Stali, ale Putnocky bez problemów łapie piłkę. 35' Dennis Jastrzembski zablokował dośrodkowanie. Stal wznowi z rzutu rożnego. 35' Marcin Flis raz jeszcze przed bramkę WKS-u, ale wrocławska defensywa ponownie skuteczna. 34' Dobra interwencja Wojciecha Golli, który uprzedził zawodnika Stali i wybił piłkę za linię boczną. 33' Waldemar Sobota próbował zaskoczyć bramkarza rywali z dalszej odległości, jednak nie zdołał stworzyć zagrożenia. 33' Jastrzembski do Stigleca, ale jego dośrodkowanie zatrzymało się na głowie Zawady. 32' Schwarz przejął piłkę na połowie stali, po czym Erik Exposito wypracował rzut rożny dla Śląska. 31' Niebezpieczne podanie do Oskara Zawady, który nie zdołał jednak skutecznie przyjąć piłki. W dodatku napastnik Stali znajdował się na pozycji spalonej. 30' Tym razem głową próbował Tomasiewicz, ale był skutecznie powstrzymywany przed defensorów Śląska. 29' Domański w pole karne, chwila ogromnego chaosu przed bramką Putnocky'ego, ale w porę piłkę wybił Robert Pich. 28' Atak Stali prawą stroną. Domański dośrodkował na głowę Zawady, który nie zdołał trafić w piłkę. Gospodarze będą mieli jednak rzut rożny. 27' Stiglec w pole karne, ale bez skutku. Partnerów przed bramką szukał również Janasik, ale po ofiarnej interwencji Mrozek sięgnął i wyłapał futbolówkę. 26' Tomasiewicz sprawdził czujność Matusa Putnocky'ego, który pewnie wyłapał piłkę po strzale. 25' Krzysztof Mączyński nie jest w stanie kontynuować gry. Kapitan Śląska oddał opaskę Wojciechowi Golli i opusił boisko. Jego miejsce zajął Waldemar Sobota. 23' Zdaniem arbitra głównego Krzysztof Mączyński nieprzepisowo zatrzymywał atak Stali. Kapitan WKS-u również ucierpiał przy starciu, ale sędzia upomniał go żółtą kartką 21' Kolejna próba dogrania przed bramkę Putnocky'ego w wykonaniu Getignera, jednak tym razem posłał piłkę ponad poprzeczkę. 21' Dwa niebezpieczne dośrodkowania Stali, ale obrońcy Śląska skutecznie oddalili zagrożenie. 19' Domański głęboko dośrodkował w pole karne WKS-u, jednak tam pewnie wyłapał piłkę Putnocky. 18' Stal w natarciu. Gospodarze szukają okazji na odpowiedź. 16' Mark Tamas w fantastyczny sposób dograł do "uciekającego" lewą stroną Dennisa Jastrzembskiego. Skrzydłowy Śląska wypatrzył wbiegającego w pole karne Roberta Picha, dograł do niego, a ten pokonał bramkarza Stali. 16' GOOOOL! ROBERT PICH! Śląsk Wrocław prowadzi ze Stalą w Mielcu! 15' Pich "wypuszcza" Janasika prawą stroną, ten dogrywa w szesnastkę, ale skutecznie interweniował defensor Stali. 15' Dośrodkowanie w pole karne Śląska i pewna interwencja Matusa Putnocky'ego. 13' Stal przeniosła piłkę w pole karne WKS-u, ale tam przytomnie interweniował Petr Schwarz, który zażegnał niebezpieczeństwo. 13' Wojciech Golla ponownie przekroczył przepisy i w nieprzepisowy sposób zatrzymywał atak gospodarzy. Sędzia nie zdecydował się na upomnienie go żółtą kartką. 12' Olsen do Jastrzembskiego do lewego narożnika. Podanie do Stigleca, który dośrodkował na nogę Exposito. Uderzenie Hiszpana obronił jednak Mrozek. 10' Chwila nieuwagi Krzysztofa Mączyńskiego w polu karnym, ale skutecznie asekurował go Matus Putnocky. 9' Wojciech Golla zatrzymał atak Stali, która chwilę wcześniej odzyskała posiadanie. Sędzia dopatrzył się jednak przewinienia. 8' Skuteczna defensywa Stali, która dwukrotnie zatrzymała atak wrocławian. Śląsk utrzymał się jednak przy piłce. 7' Dobry pressing WKS-u. Zawodnicy Piotra Tworka odzyskali futbolówkę na połowie Stali. 6' Erik Exposito przekroczył przepisy przy próbie odbioru piłki. Sędzia główny upomniał go żółtą kartką. 5' Mączyński do Exposito, który ponownie próbował szczęścia z dystansu. Jego uderzenie został jednak zablokowane. 4' Dwa dośrodkowania wrocławian z narożnika i dwie dogodne okazje dla Roberta Picha, ale skutecznie interweniował blok defensywny Stali i bramkarz Bartosz Mrozek. 2' Kontratak Śląska prawą stroną boiska, po którym na strzał zdecydował się Erik Exposito. Po rykoszecie piłka opuściła jednak linię końcową. 2' Bardzo groźny atak Stali i uderzenie Macieja Domańskiego w poprzeczkę. WKS miał w tej akcji sporo szczęścia. 2' Dośrodkowanie Getingera w pole karne, ale napastnik Stali nie zdołał wywalczyć sobie tam pozycji do strzału. 1' Pierwsza akcja gospodarzy, ale defensywa WKS-u "na raty" wybija futbolówkę. Stal wciąż przy piłce. 1' Gramy! Od środka rozpoczęła Stal. Oba zespoły pojawiły się na murawie. Pierwszy gwizdek już za moment. Ławka Stali: Al-Ani, Granlud, Kłos, Maj, Budziński, Wrzesiński, Wawszczyk, Steczyk Skład Stali: Mrozek - Żyro, Chorbadzhiyski, Matras, Flis, Getinger - Urbańczyk, Tomasiewicz - Sitek, Zawada, Domański Ławka Śląska: Szromnik, Verdasca, Garcia, Iskra, Sobota, Piasecki, Hyjek, Quintana, Zylla Skład Śląska: Putnocky - Janasik, Golla, Tamás, Štiglec - Schwarz, Mączyński - Pich, Olsen, Jastrzembski - Exposito Od powrotu do najwyższej klasy rozgrywkowej w 2020 roku Stal mierzyła się ze Śląskiem trzykrotnie. Dwa pierwsze starcia zakończyły się remisem, z kolei w trzecim meczu zwyciężył WKS. Witamy z Mielca! O godz. 12:30 rozpoczynamy mecz 33. kolejki PKO BP Ekstraklasy Stal - Śląsk.

Elementy techniki stosowane w grze przez bramkarza, różnią się zatem zasad­ niczo od sposobu gry pozostałych zawodników. W skład techniki bramkarskiej wchodzą: - chwyt piłki bez upadku i z upadkiem; - piąstkowanie; - wypchnięcie piłki. W działaniach obronnych stosuje się również „sytuacyjnie” wybicie piłki nogą. Kapryśna aura oraz wymagający przeciwnik. Z tymi dwoma aspektami, doskonale poradzili sobie piłkarze Stainer Polonii Leszno, którzy w sobotę pokonali u siebie Victorię Ostrzeszów 2: strugach rzęsistego deszczu przyszło rywalizować Stainer Polonii o powrót na sam szczyt piłkarskiej IV ligi. Aby spełnić to założenie, Poloniści musieli rozprawić się z Victorią Ostrzeszów oraz liczyć na potknięcie pozostałych zespołów z czołówki. Drugą część planu leszczynian pomogli zrealizować gracze z Nowych Skalmierzyc, którzy pokonali Victorię Września 1:0. Od tego momentu wszystko zależało od w 2 minucie bliscy otwarcia wyniku byli goście, których dośrodkowanie z rzutu wolnego zaskoczyło obronę miejscowych. Kolejny stały fragment, ostrzeszowianie wykonywali w 19 minucie, jednak parada Jakuba Krzyżostaniaka uchroniła jego ekipę przed utratą bramki. Kłopoty z wypracowaniem sobie dogodnych okazji mieli natomiast gospodarze. Ich ataki z reguły kończyły się na bardzo dobrze zorganizowanej tego dnia linii obrony Victorii. Ta, jak się okazało, jako pierwsza objęła prowadzenie w meczu. Wrzutkę z prawego skrzydła wykorzystał Kornel Skorzybót i było 0:1. Po stracie gola, obraz gry nie uległ zmianie, przez co w zdecydowanie lepszych nastrojach na przerwę schodzili podopieczni Piotra cios Victoria mogła wyprowadzić na początku drugiej odsłony, jednak w pojedynku sam na sam z zawodnikiem biało-niebieskich lepszy okazał się Krzyżostaniak. Gorąco pod bramką Stainer Polonii zrobiło się też w 62 minucie. Sprawcą zamieszania był bramkarz przyjezdnych. Jego dalekie wybicie zaskoczyło Krzyżostaniaka, który końcówkami palców zmienił tor lotu piłki wybijając ją na rzut rożny. Chwile grozy motywująco podziałały na poczynania leszczynian, których akcje zaczęły wyglądać coraz lepiej. Szanse na zdobycie bramki miał Glapiak, ale nie zdołał doprowadzić do remisu. Zrobił to z kolei Artur Krawczyk. Kapitan miejscowych pewnie wykorzystał rzut karny i mieliśmy 1: wydawało się, że biało-czerwoni zaczynają porządkować swoją grę, drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę za dyskusje z arbitrem obejrzał Łukasz Gryziecki. Przez niemal 20 minut, Poloniści musieli radzić sobie w dziesiątkę. Pomimo gry w osłabieniu, podopieczni Jędrzeja Kędziory potrafili wyprowadzać groźne kontry, a nawet utrzymać się przy piłce przez dłuższy czas. W końcówce obie drużyny mogły przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Po raz kolejny w tym sezonie, szczęście uśmiechnęło się do Stainer Polonii. W 90 minucie, sędzia podyktował drugą jedenastkę. Tej nie zmarnował popularny Krawiec, ustalając w ten sposób wynik na 2:1 dla Polonia Leszno 2:1 Victoria Ostrzeszów 30′ Skorzybót 0:1 69′ Krawczyk 1:1 90′ Krawczyk 2:1
Dalekie wybicie piłki Brańki, niezdecydowanie defensorów Lachów (jak przyznał trener Lachów, to był ich jeden, jedyny błąd), podmuch wiatru (szczęściu trzeba pomóc, wiadomo) i Rak lobuje Łukasza Nowaka.
Przykłady Odmieniaj Grób wykopią jutro rano Jose i Manuel. Potem wykopał mogiłę, obok grobu matki. Literature Wykopmy wszystkich mądrych. Straciliście tutaj sporo na wadze, jednak musicie mieć pewność, że przeciśniecie się przez wykopany dół. Myślisz, że można wykopać od tak kopalnie w tych wzgórzach? - Niech wasza świątobliwość pozwoli nam i pomoże wykopać kanał, który by połączył Morze Śródziemne z Morzem Czerwonym... Literature A złote kości, które tu chciałeś wykopać, weźmiemy sobie my! Literature Najpierw kołchozowe, potem swoje ziemniaki trzeba wykopać. Literature — Wykopiemy dół za domem, żeby był niewidoczny z drogi — wyjaśnił Ephraim Literature A w każdym razie jego oryginał - wykopany z bagna w Highlands w osiemnastym wieku. Literature Powiedziałam ochronie, żeby ją wykopali i tyle. Ian wstawił już drzwi, a dół jest prawie wykopany. Literature Thomas będzie musiał go wykopać, inaczej w przyszłym roku straci dobre trzy jardy ziemi ornej. Literature Warzywa w większej części były już wykopane. Literature W końcu wykopał o jedną mogiłę za dużo; ktoś go zobaczył”. Literature – Wiem tylko jedno: moja matka wykopała sobie grób, weszła do niego i się zastrzeliła. Literature W samym środku znajdował się kwadratowy wykop o wymiarach około pięć na pięć metrów i głęboki na niecały metr. Literature Dlaczego więźniowie mieli na tyle wolnego czasu, że zdążyli wykopać tunel... z pokoju strażników, podczas godzin pracy w ekipie budowlanej? opensubtitles2 Marynarka Wojenna nauczyła mnie jak zabić człowieka w 6 sekund zanim mnie wykopali. Przeskoczyłem ogrodzenie i wykopałem wyjście ewakuacyjne. Mogą mnie wykopać, bo jestem najstarsza. Wykopanie dołu zajmie dobrze mógłbyś go wykopać sobie opensubtitles2 – I – uśmiechnął się jeszcze szerzej – jak sądzisz, kto wykopał te ciała, żeby ktoś je znalazł? Literature Oficerów i kanonierów chroniły świetne schrony, wykopane na wysokim brzegu, nad morzem. Literature Czy zostały wykopane z grobów i ożywione przez czarowników? Literature
1GVylOJ. 465 153 118 111 464 391 421 9 468

dalekie wybicie piłki przez bramkarza